);
O śmierci z dzieckiem
Jak rodzic rodzicowi

O śmierci z dzieckiem – jak rozmawiać, by poradzić sobie z lękiem?

O śmierci z dzieckiem mało się rozmawia. Podobnie o ciężkich chorobach, zwłaszcza tych nieuleczalnych. Ale dzieci są czujne i uważne. Słyszą wszystko wokół i boją się. Boją się umrzeć, stracić mamę, tatę, babcię… I trzeba z nimi rozmawiać, mimo że w nas te sprawy też budzą lęk. Jak sobie z tym poradzić?

Pytania, na które trudno dać odpowiedź

Mój synek miał 4,5 roku, gdy zapytał mnie, czy umrze. Co byście odpowiedzieli? To trudne, prawda? Zwłaszcza o 7 rano w drodze do przedszkola. Jednak trzeba powiedzieć prawdę i porozmawiać o śmierci z dzieckiem szczerze, ale wyciszając lęki.

Co odpowiedziałam? Prawdę. Tak, wszyscy kiedyś umrzemy. Jednak już dziś możemy zrobić co w naszej mocy, by stało się to jak najpóźniej. Byśmy byli razem jak najdłużej i cieszyli się życiem na tym świecie. Jeśli będziemy dbać o zdrowie mamy szansę na długie życie. Umówiliśmy się, że popołudniu porozmawiamy o wszystkim co może nam pomóc żyć jak najdłużej. Syn uspokoił się i poszedł uśmiechnięty do przedszkola.

Po południu zrobiliśmy burzę mózgów i wymieniliśmy wszystkie zachowania, które pozwalają zachować dobre zdrowie: dobrą dietę, ruch, sen, relaks, badania profilaktyczne itp., itd.. Zamieniliśmy lęk w chęć działania. Syn już nie był bezradny wobec śmierci – mógł coś zrobić. Poczucie sprawstwa i możliwości koi lęki. Nam dorosłym też pomoże. Spróbujcie.

Jak rozmawiać o śmierci z dzieckiem, gdy dotyczy bliskich?

Warto się przygotować, choć to zawsze boli. Gdy dzieci wiedzą, że śmierć jest nieuchronna i można tylko oddalić ją w czasie rozumieją, gdy odchodzi ktoś bliski. Cierpią, tak jak i my cierpimy. To dotyczy i ludzi i naszych zwierzątek. Musimy pozwolić dzieciom przeżyć stratę. Ale przede wszystkim pozwólmy na to sobie. Po utracie kogoś kogo kochaliśmy przepełniają nas emocje. Są potrzebne, by odnaleźć siebie, ale trzeba je przeżyć, nie zdusić. Powiedzmy sobie i dziecku, że można płakać, nawet krzyczeć. Że to nic złego czuć smutek i złość. Porozmawiajmy o śmierci z dzieckiem nie jak o końcu, a jak o drodze. Jeśli wierzymy w Boga to drodze do niego. Ale jeśli nie, to o drodze do naszych serc i pamięci. Bo tam, ci których kochaliśmy będą żyć tak długo, jak długo będą dla nas ważni. Wspominajmy z dzieckiem tych, którzy odeszli, a których nie znało. Oglądajmy stare zdjęcia, opowiadajmy dobre historie. Wówczas samo zobaczy, że ludzie ci żyją w nas.

A choroby, które mogą nadejść?

Mój syn potrafi łączyć różne fakty i wysnuwać wnioski niezwykle skutecznie. Na lekcji w szkole usłyszał o cukrzycy, która może powodować choroby serca, ślepotę, choroby nerek. Dowiedział się, że może ją wywołać otyłość. Wracał do domu smutny. Przyszło mu do głowy, że skoro ja ważę za dużo to na pewno dostanę cukrzycę i umrę. Bo przecież na serce ludzie umierają. Słyszał o tym w telewizji.

Co powiedzieć? Prawdę. Tak synku jestem otyła. Tak mogę dostać cukrzycę. Ale badam się często i szybko zareaguję i będę się leczyć, jeśli będzie trzeba. I oczywiście zrobię co mogę, by schudnąć. Sam widzisz, że próbuję. Ale to nie jest łatwe. Gdy jest się otyłym od dzieciństwa, trzeba nie tylko schudnąć, ale być już zawsze czujnym, uważnym i nie zjeść za dużo. To trudne, ale będę walczyć zawsze.

Padło w sieci pytanie, co robić, gdy dziecko boi się, że umrzesz od palenia papierosów. Napisałam, że trzeba rzucić i koniec. Oskarżono mnie o brak empatii, bo przecież to trudne. Tak, oczywiście trudne. Ale łatwiejsze niż walka z otyłością, bo papierosa można już nigdy nie kupić i nie mieć w domu, a jeść trzeba zawsze. I nie chodzi o to, by rzucić bezwzględnie, choć tak byłoby najlepiej. Ale walczmy! Walczmy o zdrowie, życie. Tylko tak pokażemy dzieciom, że warto.

Czasem choroba przychodzi nagle. Podobnie śmierć.

To jest trudne i dla nas. Dbamy o siebie, postępujemy mądrze, ale uparta genetyka lub inne nieznane czynniki robią swoje. I nie da się na to przygotować. Nie przygotujemy też dziecka. I wtedy trzeba skupić się na życiu. Na tym co zostało. Wyciągnąć z każdego dnia co najlepsze. A jeśli najgorsze nadeszło nagle i musimy porozmawiać o śmierci z dzieckiem, które widzi ją jako brak kogoś, kto miał przecież być na pewno, to bądźmy gotowi na wszytko. Nasz świat się wali, a jego po prostu wybucha. Bądźmy cierpliwi, pozwólmy na przeżycie emocji nawet w sposób nieakceptowalny. Zapewnijmy bezpieczeństwo, bądźmy blisko i dajmy tyle czasu ile będzie trzeba. I jemu i sobie. Bo na śmierć ukochanych osób nie da się dobrze przygotować. Widzę to, gdy w szpitalu umierają ludzie od długiego czasu bardzo chorzy. Można by spodziewać się, że rodzina jest gotowa na ich odejście. A ono zawsze ich zaskakuje. Tak chyba już być musi, byśmy czuli, że warto żyć.

I choć smutno się zrobiło na końcu, to przecież wiem, że mamy moc, by nasze życie tu i teraz uczynić najwspanialszym. W każdej chwili i momencie możemy znaleźć piękno i celebrować każdy oddech, uśmiech i słowo. Nie bójmy się rozmawiać o śmierci z dzieckiem, ale żyjmy tak, by po wszystkim zamieszkać w sercach naszych bliskich jako najlepsze ze wspomnień!

Zapraszam do sklepu po książki, które pomagają oswajać inne lęki, budują i uczą i rodziców i dzieci : https://niezkrwiazduszyiserca.pl/sklep

Zapraszam też na funpage na FB, gdzie co piątek rozmawiamy live, by wspierać się i dzielić dobrem! : https://www.facebook.com/niezkrwiazduszyiserca

Jeden komentarz

  • Urszula

    Dziękuję za ten tekst
    Jak ktoś umiera niespodziewanie zabiera ze sobą część naszego serca. Nigdy już nie jest tak samo. Oswajamy rzeczywistość na nowo z ubytkiem w sercu.
    Po stracie mojej siostry przekazanie tej informacji jej dzieciom było najtrudniejsze. Tak bardzo kochały swoją mamę.
    Badajmy się i dbajmy o siebie ❤️

Dodaj komentarz