);
Jak rodzic rodzicowi

Jak uspokoić histeryzujące dziecko przez telefon?

Miałam napisać zupełnie o czym innym, ale chcę się z wami podzielić dzisiejszym zdarzeniem i w sumie moim sukcesem. Myślę, że warto poznać to doświadczenie, by zobaczyć jak wiele może spokój i dobre słowo:) Ale od początku!
Mam dzisiaj dyżur – 24 godziny w klinice + konsultacje w oddziale ratunkowym. Nie jest lekko, dużo się dzieje. Około 18 stej dzwoni mąż – Asia płacze krzyczy, bije i pokłada się po podłodze. On nie wie co ma zrobić. Powód?  Cóż Asia ma w poniedziałek duży sprawdzian z języka polskiego. nauka idzie jej dość opornie, więc rozłożyłam powtórki w czasie. Udało nam się już przerobić gramatykę, ale zostało jeszcze kilka zadań do powtórki. Między innymi pisanie – tym razem krótkiego (4 zdania) listu z pozdrowieniami do chorej koleżanki/kolegi. Chciałam, by Asia napisała dzisiaj taki próbny list – tak jak potrafi, byśmy jutro mogły go przeanalizować i poprawić wspólnie. Tak, by było szybciej  zostało więcej czasu na wspólną zabawę. Asia ma wspaniałą wyobraźnie, wymyśla wspaniałe historie i niezwykłe dialogi, nie powinien więc to być dla niej problem. Niestety, tym razem Asia założyła z góry, że nie potrafi tego zrobić. Gdy coś wydaje jej się zbyt trudne od razu się poddaje. Jeśli jestem obok to potrafię szybko zareagować i pokazać jej, że potrafi. Tata nie radzi sobie jednak za dobrze z takimi sytuacjami i Asia o tym wie. Dlatego przy tacie łatwo jej zrobić z sytuacji duży problem i go zdenerwować. Gdy zaczęła płakać, on (już zestresowany z powodu wieczoru samemu z dziećmi, konieczności przygotowania obiadu i położenia ich spać) się rozgniewał, był nie miły, a potem zadzwonił do mnie – po pomoc, ale jego ton i sposób przekazywania problemu, był zasadniczo po prostu skarżeniem..;). Wszystko to po kolei sprawiło, że Asia wpadła w histerię, zaczęła wrzeszczeć, uderzyła siostrę, odmówiła za równo pracy, jak i potem jedzenia obiadu. Następnie rzuciła sie na ziemię kopią i wierzgając.

Próbowałam coś poradzić mężowi, ale szybko zrozumiałam, że to nic nie da. Cóż było robić? Kazałam mu przełączyć na głośnomówiący i położyć telefon w pobliżu Asi – sam miał zająć się reszta dzieci i obiadem. Co prawda na początku cała trójka nie wiedziała, o co mi chodzi i mi przeszkadzała, komentując to co robi Asia (ona mówi nie, ona ucieka, ona się rzuca), ale w końcu udało mi się ich przekonać, że nie chcę by do mnie mówili.

Co powiedziałam?
– Asiu z tej strony mama, bardzo Cię kocham i chcę z Toba porozmawiać, powiedz, gdy będziesz gotowa.
– NIEEEEE, NIEEEEE BĘDĘ…
-Asiu, skarbie bardzo Cie kocham i muszę z Tobą porozmawiać, nie moge inaczej. Rozumiem, że jesteś zła i niezadowolona i masz do tego prawo, ale nie dam rady z Tobą pogadać, dopóki nie będziesz spokojna. Powiedz, gdy będziesz gotowa.
<cisza, płacz>
– Asiu co powiedziałaś? Nie słyszę Cię kochanie. Bardzo Cię proszę podejdź bliżej do telefonu, bo nie słyszę.
-NIEEEEEEEE, NIEEEEE PRZYJDĘ. NIEEEEEEEEE
– Ale kochanie moje, ja naprawdę Cię nie słyszę, jak nie podjedziesz to nie damy rady porozmawiać, a ja muszę z Tobą pomówić, bo Cię kocham i chcę Ci pomóc.
-NIEEEEEEEEEE
– Tylko, że ja jestem skarbie w pracy, a tu jest cała ściana tego wielkiego budynku wyłożona ołowiem. I to sprawia, że zasięg jest zły, bo nie przechodzą fale od nadajnika. I dlatego Cię nie słyszę, jak jesteś za daleko telefonu. Rozumiesz?
– TAK  (yes, yes,yes;))
– O teraz lepiej! Wiesz co, mam dzisiaj bardzo ciężki dzień. Strasznie dużo pracy. Dużo wypadków, dużo złamań. Była na przykład taki pan, który spadł z wysokości 1 metra. Myślisz, że to wysoko?
– Nie.
– No mi też się tak zdaje, a ten pan tak upadł nieszczęśliwie, że złamał kość udową. Wiesz jaką miał krzywą nogę?
– Jaką?
-Normalnie w drugą stronę. Chcesz wiedzieć co mu musiałam zrobić?
– Tak.
(…) i tu opowieść mrożąca krew w żyłach, ale nader ciekawa o zakładaniu wyciągu, o drugie pani potrąconej przez auto i jej gipsowaniu;)
– Widzę, że ty też miałaś ciężki dzień, prawda?
– Tak.
– Ale wiesz co? Ja mam jutro wolne, a ty?
– No mamo, jest sobota.
– Super. To chyba warto byłoby sprawić, by to był dobry dzień co?
– Tak.
– I żebyśmy spędzili razem trochę czasu, robiąc coś fajnego. Dobry plan?
– Tak.
– Ale jest jeden problem. Wiesz jaki?
– Jaki?
– A co masz w poniedziałek?
– Sprawdzian.
– A z czego?
– Z  polskiego.
– I masz w ćwiczeniach powtórkę.
– Nie w ćwiczeniach, tylko w zeszycie. (yes, yes, yes – jesteśmy w temacie po dobroci;)
– A no tak, masz rację, mi się pomyliło. Dobrze, że ty pamiętasz. No i powtórzyliśmy już trochę materiału prawda?
– Tak.
– Ale tam na końcu, był taki list, nie pamiętam do kogo i o czym. Mogłabyś poszukać tego w zeszycie i mi przypomnieć?
– Tak (…) tu czytanie treści zadania
– Aha. To wyobraź sobie, że to ja jestem w szpitalu, ale nie w pracy, tylko chora i nie możesz mnie odwiedzić, tylko list możesz mi wysłać. Jakbyś go zaczęła?
– Dla mamy.
– Ale listy piszemy do kogoś, a nie dla kogoś  i zaczynamy np. Droga Asiu.
– Kochana mamo
– O tak mi się podoba. I co byś napisała potem?
– (…) Asia świetnie wymyśliła treść listu i podpis..
– Tak, według mnie to brzmi dobrze. Teraz chciałabym, żebyś umyła buzię i rączki, bo na pewno się ubrudziły w płaczu i na podłodze, zjadła obiad, a potem zapisała ten list i poprosiła tatę, by poprawił Ci błędy, żebyż wiedziała, jak pisze się poszczególne słowa.
– Dobrze.
– Czy coś byś jeszcze chciała zrobić?
– Przeprosić.
– Pewnie jest Ci przykro, że zdenerwowałaś tatę i uderzyłaś Zuzię.
– Tak.
– To przeproś ich, a zobaczysz, że poczujesz się lepiej.
– Dobrze, kocham Cię mamo.
– Ja Ciebie też córeczko. Do jutra!

Spokój. Miłość. Ciepłe słowa. Cierpliwość. Przyzwolenie na odczuwanie negatywnych emocji.  Odwrócenie uwagi od przyczyny problemu. Zainteresowanie. Powrót do tematu, po uspokojeniu emocji. Wygrana! 😉 Polecam! 

8 komentarzy

Dodaj komentarz