„Randka” z synem
Dziewczyny są na półkolonii sportowej, a Ali jeszcze niestety za mały… Smutno mu trochę tak chodzić do przedszkola, ale co poradzić;). Dzięki temu nadarzyła się okazja na wyjście sam na sam z mamą:) Wyszłam wcześniej z pracy i poszliśmy. Ali wybrał wewnętrzny plac zabaw, czyli „kulki”.
Ale jak to na „randce” musiał być i posiłek. Bistro w centrum handlowym oferuje duży wybór dań do samodzielnego komponowania. Każde z nas wybrało samo swoje składniki – jak szaleć to szaleć ;).
Potem poszliśmy na plac zabaw. Najpierw razem zwiedziliśmy ukryty domek, a Ali „ugotował” mi obiad z kulek. Potem była trampolina i zjeżdżalnia. W końcu kąpiel w kulowym basenie, a potem bitwa na kulki mama kontra Ali i… kilkoro 2-3 latków zachwyconych tym, że ktoś dorosły się bawi. (ich rodzice/dziadkowie siedzieli nieopodal odpoczywając). Potem razem z maluchami ułożyliśmy wieże, most i czołg z wielkich klocków – za każdym razem burząc budowle wśród śmiechu.
Trwało to jakieś 40 minut, a potem pojawiła się ona… Cóż młodsza (o 30 lat;)), ładniejsza i sprawniej śmigająca w tunelach pod sufitem.. nie miałam szans;). Ali powiedział, że mogę teraz już iść na kawę;). Ale „na szczęście: dodał, że kocha mnie na cały kosmos i będzie przychodził pić wodę…;)
No to nie pozostało mi nic innego jak usiąść, odpocząć, podelektować się kawą poczytać o detektywistycznych wyczynach księdza Sidneya Chambersa na telefonie;).
Zawsze wykorzystujcie takie momenty! Dzieci będą pamiętały, że byliśmy tylko dla nich. To buduje ich poczucie własnej wartości i zaspokaja potrzebę posiadania uwagi rodzica. Skutek? Dużo łatwiejsze we współpracy w kolejnych dniach:).
2 komentarze
Nasze Bąbelkowo
Uwielbiam takie randki z Bąblem 😉 I zdecydowanie więcej się na nich dzieje, niż na tych z mężem – bo z moim dzieckiem po prostu nie da się nie zaliczyć jakiejś śmiesznej wtopy albo nie wpaść w jakieś małe i niegroźne tarapaty 😉
ewa ka
Pewnie, mimo konkurencji, warto 🙂 potem jak będzie starszy przestanie chcieć, pójdzie z inną i tyle go widzieli 🙂