);
Jak rodzic rodzicowi

Jestem matką… jak ty

 

W sieci napotkałam taki oto post:http://mamadu.pl/135569,jak-pogodzic-prace-z-wychowywaniem-dzieci-eliane-rosso – prezentowało go dużo portali parentingowych. Miał dużo polubień, więc przeczytałam go z uwagą i poczułam się trochę dziwnie..  Wobec tego odczucia postanowiłam się odnieść do powyższego. Bo choć życie matki nie jest łatwe, to jest naszym wyborem! Wyszło mi tak:

Jestem matką. Mam troje dzieci. Śpię 7 godzin na każde 24 godziny, 8 w weekendy, chyba że mam dyżur.
Ćwiczę 2-3 razy w tygodniu.
Starsza córka potrzebuje, żeby ją monitorować, gdy będzie odrabiać lekcje. Pomagam jej też uczyć się i staję na rzęsach, by ją zmotywować. Średnia jest bardzo zdolna, więc ciągle kombinuję, jakie wyzwania by jej postawić na drodze, by nie utraciła chęci do dalszego rozwoju.  Najmłodszy potrzebuje ćwiczeń z zakresu motoryki małej, więc codziennie daje mu coś do wycinania, lepienia, rysowania itp.
Moje dzieci biorą udział w przedstawieniach, Są w kołach teatralnych, chodzą na taniec – staram się być na każdym przedstawieniu (chyba, że mam dyżur i nie da się go przełożyć).
Gotuję praktycznie codziennie i w każdym posiłku są świeże produkty bez pustych kalorii i wypełniaczy. Kupuje wszystko świeże, gotuję w domu. Przekonałam dzieci i męża, że zdrowe jedzenie jest pyszne – stosując przepisy Gordona Ramsey’a i ich modyfikacje.
Staram się codziennie znaleźć 15 minut dla każdego dziecka z osobna i co najmniej godzinę dla całej trójki razem. Gdy pogoda pozwala wychodzimy codziennie chociaż na pół godziny na zewnątrz – na spacer czy do ogrodu. W dni wolne całą rodziną bierzemy udział w biegach na orientację lub innych zawodach sportowych, odwiedzamy muzea, chodzimy na spacery, basen itp. Kilka razy w roku wyjeżdżamy razem na kilkudniowe wycieczki.
Pracuję codziennie od 7:30-14:00 plus cztery 24h dyżury – czyli 210-220 godzin miesięcznie. Uczę się dodatkowo – właśnie rozpoczęłam druga specjalizację. Prowadzę bloga. Pisze raz na miesiąc artykuł dla portalu parentingowego. Napisałam bajkę na konkurs Biedronki. Powoli pisze książkę. Mam zamiar napisać też rozdział do innej książki.
Moje dzieci bawią się i brudzą do woli. Codziennie wrzucają swoje ubrania do prania. Wychodzi trzy duże pralki na tydzień. Na szczęście wymieniamy się ubraniami dziecięcymi z przyjaciółmi, więc mamy ich na zapas.
Kładziemy dzieci spać o 20 w tygodniu i o 20:30 w weekendy i mamy 2 godziny czasu dla siebie. Raz na miesiąc opiekunka przychodzi do dzieci na pół dnia w sobotę lub niedzielę, a my wychodzimy na randkę. Nie robimy dużych porządków, tylko codzienne, bo zatrudniłam do tego kobietę, którą wyrzucono z pracy rok przed emeryturą.
Kładziemy dzieci na przemian – dzięki temu jedno z nas ma dodatkową godzinę tylko dla siebie. Co jakiś czas jedno z nas wychodzi z kolegami na miasto, a drugie zostaje z dziećmi.
I wiecie co daje radę.. Wynika z tego, że jestem czarodziejem… Co bardzo mnie cieszy, jako wierną fankę Harry’ego Pottera;)
Nie pisze tego, by się chwalić. Wiem, że nie jest łatwo. Często padam z nóg. Bywa, że odczuwam frustrację. Zdarza mi się, że czegoś nie zdążę zrobić albo o czymś po prostu zapomnę. I co? I nic! Jestem człowiekiem i mam prawo do błędów. Mam prawo czasem coś odpuścić lub nawet „olać”. Ale decydując się na macierzyństwo, wzięłam na siebie odpowiedzialność za dobro moich dzieci. Dlatego zamiast biegać po specjalistach wolę skupić się na tym co naprawdę ważne, a pominąć drobiazgi. Każdego dnia dokonuję takich wyborów i radzę sobie z tym, bo wiem, że dla moich dzieci jestem idealną matką – prawdziwą, kochającą, popełniającą błędy i za nie przepraszającą.  Dla innych nie muszę nią być i tyle. Więc zamiast malkontenctwa i użalania się nad sobą wybieram wspominanie swoich sukcesów – to znacznie lepsza droga. 

 

4 komentarze

Dodaj komentarz