Histeria dziecka zwłaszcza w miejscu publicznym to ogromnie stresujący czynnik dla każdego rodzica. Niedawno zobaczyłam w sklepie typową sytuację. Kilkulatek chciał, by mama kupiła mu dużego lizaka i na jej odmowę rzucił się na ziemię, jak Zuzia na załączonym (pozowanym) zdjęciu. Dlatego pomyślałam, że muszę Wam napisać jak my sobie radzimy z taką historią (czyli histeria dziecka).
Reakcje, które powodują, że histeria dziecka narasta
Opowiem Wam o kilku zaobserwowanych przez mnie metodach radzenia sobie z histerią dziecka, które zdarzyło mi się zaobserwować „na mieście” oraz o takich chwalonych w sieci.
1. Przemoc
Niestety nadal często zdarzają się sytuację, w których histeryzujące dziecko dostaje klapsa, jest ciągnięte siłą za rękę dalej od „przyczyny” jego zachowania lub słyszy wrzaski, krzyki, wyzwiska. Przy mnie co prawda nikt nie bił dziecka, zareagowałabym na pewno intensywnie, ale spotkałam się z sytuacjami, w których brak szacunku dla dziecka był tematem przewodnim. Sami się zastanówcie, ile razy słyszeliście, gdzieś wokół „Zamknij się, nie rycz, przestań się drzeć, wstyd mi przynosisz, gówniarzu itp. Pomijając niezbity fakt, że takie postępowanie zaburza poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości dziecka, jest ono totalnie nieskuteczne! Jeszcze nigdy nie widziałam dziecka, które uspokoiłoby się dostając taką dawkę złych emocji! Wręcz przeciwnie histeria dziecka narasta.
2. Uleganie
To widzę co chwilę! Tylko buzia w podkówkę, tylko kilka nieprzyjemnych dźwięków i już jest lizak 5 minut przed obiadem, setna lalka czy plastikowe badziewie. Wszystko dla własnego świętego spokoju. Tylko co będzie potem? Papieroska i wódeczkę też damy, żeby 15 latek nie wrzeszczał? A jak go namówimy do powrotu do domu w rozsądnych godzinach i nie brania dziwnych substancji? Skoro on chce! Z resztą taki święty spokój to iluzja! Przecież za moment dziecko będzie chciało coś innego i znów urządzi nam scenę. I tak będzie w kółko, bo przecież SKUTKUJE. Oczywiście czasem można, a nawet trzeba odpuścić. Pisałam o tym tutaj. Jednak odpuszczanie za każdym razem najczęściej kończy się źle.
3. Ignorowanie
To jest coś co jest wielokrotnie promowane w sieci i chwalone jako sposób na histerię dziecka. Rodzic nie ulega dziecku, nie reaguje na jego działania i czeka, aż się wypłacze i wykrzyczy. Czytałam doradzające ten sposób komentarze pod postem w, którym mama pisała, że musiała znosić wiele złych spojrzeń z powodu histerii dziecka i szukała rady. Abstrahując od samej histerii napiszę, że chłopiec został ukarany w przedszkolu czarną chmurą za to, że chciał przeciąć kolegę plastikowa piłą zabawką. Chciał być taki jak iluzjonista, którego niedawno oglądał. Matka powiedziała, że za to nie będzie mógł oglądać bajki na dobranoc. Zupełnie się nie dziwię, że wpadł w histerię. Najpierw ukarano go za niewinność. Rozumiem, że kolegę mogło to boleć, ale skąd ten maluch miał to wiedzieć, skoro asystentki iluzjonisty nie bolało? A potem został za to samo ukarany po raz drugi! Też bym histeryzowała, jakby ktoś potraktował mnie równie niesprawiedliwie.
Wracamy do tematu
Ale wróćmy do przypadku z lizakiem w sklepie – to właśnie tak zareagowali rodzice, czyli wcale. Efekt był taki, że mały „wył” 15 minut przy linii kas, rodzice udawali, że go nie widzą, a wszyscy wokół musieli tego słucha. Oczywiście rzucali nienawistne spojrzenia i szeptali pod nosem. Wcale się im nie dziwię. A co na to dziecko i jego poczucie własnej wartości? Jaki dostało sygnał? Że jego emocje nie mają znaczenia, że to jak się czuje jest nieważne! Serio? To ma być dobra metoda na histerię dziecka? No nie polecam zdecydowanie!
Histeria dziecka nasze sposoby
To co robić? Pewnie nie ma idealnej, stuprocentowej metody, ale powiem Wam jak ja to robię. Nie raz miałam okazję wykorzystać tę metodę. Na przykład kiedyś kilkuletni wówczas syn odstawił mi taką scenę:
Ali był zmęczony, a tata czytał im w pokoju dziewczynek bajkę na dobranoc. Ali szarpał, popychał Zuzię, rzucał pluszakami w Asię, turlał się po łóżku wprost na nogi Zuzi. Do tego cały czas gadał i pokrzykiwał, a także wydawał dźwięki naśladujące to silnik to klakson. Nijak nie dało się przy tym czytać. Tata próbował go uspokoić, prosił, przestawał czytać, ostrzegał, że nie będzie bajki – nic nie działało. W końcu się wtrąciłam, bo stwierdziłam, że dziewczynki nie mogą tracić przyjemności słuchania bajki z jego powodu. Powiedziałam: Ali wiem, że jesteś zmęczony, ale nie możesz przeszkadzać dziewczynkom i tacie. Jeśli nie przestaniesz to pójdziesz do swojego łóżka. Jak się domyślacie mały nie ustąpił i nadal broił.
Czynnik aktywujący zadziałał
Wzięłam go więc na ręce i zaniosłam do jego pokoju. No i się zaczęło! Darł się jakby, go obdzierano ze skóry, walił pięściami i kopał w łóżko! A ja? A ja siadłam obok i czekałam na właściwy moment – wzięcie oddechu. Gdy na sekundę ucichł wciągając nową porcję powietrza powiedziałam szybko: „Jestem, kocham cię, pogadamy, jak się uspokoisz”. Mały zaczął znów wrzeszczeć, ale jakby czujniej. Przy następnym oddechu powiedzialam „Jestem, kocham cię” i po paru kolejnych sekundach zapadła cisza! Ali jeszcze pochlipywał, ale już mnie słuchał! Powiedziałam: „Rozumiem, że jesteś zły i niezadowolony i to jest w porządku. Lepiej byłoby, gdybyś mi o tym powiedział zamiast krzyczeć”. Mały zamilkł, popatrzył na mnie uważnie i powiedział: „Przepraszam, ale się bardzo zdenerwowałem.” Odpowiedziałam, że rozumiem to i się nie gniewam. Potem omówiliśmy problem, który spowodował całą akcję. Ali sam przyznał, że nie zachowywał się dobrze i dlatego musiał wyjść z pokoju, a co za tym idzie stracił bajkę, bo tata akurat skończył czytać. Po wszystkim były przytulasy i mały poszedł spokojnie spać.
A co zrobić w miejscu publicznym z histerią dziecka?
Przede wszystkim nie przejmować się ludźmi wokół i ich radami. Oczywiście jeśli możemy odejść w bardziej spokojne miejsce, gdzie nie będziemy przeszkadzać aż tak bardzo to warto. Dziecko trzeba wtedy po prostu delikatnie wziąć na ręce lub poprowadzić, ale nie siłą. Jeśli to ma być walka lepiej zostać na miejscu. Potem zejść do jego poziomu lub w pobliże (jeśli leży to się raczej nie położymy, choć można oczywiście). I czekać na oddech! Pozytywny komunikat „Kocham cię, jestem przy tobie” działa cuda. Jeśli dziecko pozwoli warto wykorzystać też siłę przytulania. Rozmowy i dyskusje w trakcie histerii dziecka nic nie dadzą, bo zwyczajnie ono nie jest w stanie słuchać.
Po co to robić?
Nie obiecam Wam, że zawsze pójdzie tak łatwo jak w przykładzie z Aleksem, ale powiem Wam czemu warto! Po pierwsze dajemy dziecku poczucie bezpieczeństwa – „jestem” i bezwarunkową akceptację dla jego osoby – „kocham”. Co nie znaczy, że dla zachowania! Wszystko to sprawia, że ono czuje się ważne, a już sama świadomość tego faktu poprawia samopoczucie i ułatwia poradzenie sobie z emocjami. Po drugie rozmawiamy o emocjach i przyznajemy dziecku prawo do odczuwania nie tylko tych łatwych, ale i trudniejszych, ale bardzo potrzebnych. A potem wskazujemy właściwy sposób ich wyrażania, czyli mamy od razu niezwykłą dawkę pozytywnej edukacji! Na koniec osiągamy spokój i możemy omówić sprawę sprzed histerii, tak by w przyszłości uniknąć podobnej sytuacji. Osobiście uważam, że nie ma lepszej drogi i to i dla dziecka, i dla rodzica! Wiecie jak cudownie się czułam po tym? Jaka byłam dumna z siebie i Alego? Niesamowite uczucie! Satysfakcja gwarantowana! POLECAM GORĄCO
A i wiecie co ludzi patrzą na takie zachowanie ze zdziwieniem i uznaniem – wiem, doświadczyłam kiedyś w górach. 😉 Ale to już inna historia!
5 komentarzy
Limka
A co gdy dziecko zaczyna kasłać i wymiotować na słowo nie ze strony rodziców?no rzecz jasna krzyk i leżenie na podłodze to już norma choć od pewnego czasu mniej 🙂🤨🙂🤨
Katarzyna Ptaszyńska
Dzieci do 8 roku życia mają krótki przełyk i wymioty nie sprawiają im trudności i nieprzyjemności. Mój synek wymiotował nie chcąc jeść stałych pokarmów. Wiedziałam, że nie ma żadnych zaburzeń i schorzeń (zbadaliśmy wszystko) i to jego metoda na testowanie co się uda, a co nie. Ignorowaliśmy to zachowanie skupiając się na tym co syn czuje. Nie robiliśmy z tego problemu i przestał. Podobnie w przypadku histerii może to być taki sposób. Czasem oczywiście to następstwo płaczu i krzyku, który podrażnią gardło. Nie jest to jednak szkodliwe i wystarczy po uspokojeniu się dziecka podać mi większą ilość płynów do picia.
Kaś
Pieszczotliwie;)
Unknown
Nie rozumiem jak dziecko mozna nazwac malym diablem
paniMondro
Moja starsza córka takich numerów nie robiła, ale młodsza to mały diabeł i już daje popalić. Oczywiście rzucania się na podłogę nie opanowała, ma 11 miesięcy, ale kto wie kiedy zacznie. Muszę się przygotować 😉