);
Jak rodzic rodzicowi

Zimowe BHP rodzica (i nie tylko)

Zima, mróz, śnieg i ferie! Połączenie doskonałe na dzikie wygibasy i sporty zimowe. Wszyscy chcą spróbować. No i super! Polecam…. ale… trzeba zachować pewne zasady, tak by po feriach wrócić do szkoły/przedszkola w jednym kawałku. 
Zacznę od łyżwiarstwa, bo ten temat kolejny raz mocno mnie zmartwił. Jazda na łyżwach jest świetna. Rozwija koordynację ruchową i równowagę. Ale powinniśmy jeździć tylko po lądzie! Nie mogę patrzyć na dzieci z rodzicami na lokalnych zbiornikach retencyjnych. I to po jedynie 24h mrozu! By było bezpiecznie lód musi mieć minimum kilkanaście cm grubości! I to równomiernie po całości – tam, gdzie są prądy, śluza itp. zamarza dużo wolniej. To oznacza, że absolutnym minimum jest 3 doby mrozu i to cały czas poniżej -5 stopni. Ale i to pewności nie daje, także lepiej poszukać zorganizowanych lodowisk lub urządzić własne z sąsiadami np. na boisku.. 
Narty – sport droższy, ale bardzo popularny. Jako chirurg urazowy bardzo proszę! Kask! Kask! Kask! Wierzcie mi, ale to bardzo boli w duszy, gdy próbuje się ratować życie młodego człowieka, ale zawartość jego głowy wycieka nam przez palce.. :(. Po drugie buty – muszą być dopasowane inaczej nie trzymają kończyny właściwie. O ile złamania u dzieci goją się całkiem dobrze, o tyle uszkodzenia więzadeł mają długoterminowe i bardzo złe skutki. Kolejna ważna sprawa to nie pchanie się w tłum. Niestety najczęściej na wolnym śpimy długo i trafiamy na stoki, wtedy, kiedy wszyscy. A potem ciągle ktoś w kogoś wjeżdża…  I najważniejsze w przypadku rodziców – bądźcie trzeźwi. Wiem, że na mrozie herbatka z prądem kusi bardzo, ale serio lepiej wypić ją, gdy już odłożymy narty na kolejny dzień.. 
Sanki – kocham jeździć na sankach! Serio:) Fantastycznie, że mam dzieci, bo to genialna wymówka;). Nie wychodzę na wariatkę co „taka stara”, a na sankach śmiga, ale na dobrą matkę co bawi się z dziećmi;). Do tego jest to genialny trening interwałowy! W dół relaks, w górę sapanie. Potem na „dobicie” jako koń w kuligu przez park:). Tu też trzeba pamiętać o kilku sprawach. Jeśli robimy kulig to sanki muszą mieć oparcie! Upadek w tył i uderzenie głową w podłoże to najgorsze co może się zdarzyć. Do tego kulig to zawsze za człowiekiem albo w specjalnie dostosowanych saniach za koniem. I po polnych/leśnych/parkowych drogach! Przeraża mnie to jak wiele wciąż odbywa się kuligów na zwykłych sankach przywiązanych do tyło jakiegoś samochodu, po drodze uczęszczanej przez inne pojazdy silnikowe…:(. A na „zwykłej” górce też powinniśmy pamiętać o kilku sprawach. Trzeba ustalić po której stronie górki jeździmy, a po której wchodzimy. Nauczyć dzieci, by nie zjeżdżały, dopóki osoba przed nimi nie zjedzie, a na dole natychmiast schodziły z toru jazdy. NIGDY nie zjeżdżamy z górki w stronę jezdni czy zbiornika wodnego! 
Musiałam napisać te wszystkie ostrzeżenia. Może komuś uratuje to życie lub zdrowie. Z racji pracy po prostu widzę zagrożenia, o których inni nie myślą.. A tyle dzieci ginie co roku lub traci zdrowie przez taką właśnie lekkomyślność dorosłych… 

Dodaj komentarz