Święty Mikołaj – czy on jest naprawdę?
Święty Mikołaj to postać budząca tyle samo pozytywnych emocji co i kontrowersji. Gdy 6 grudnia zbliża się wielkimi krokami zaczynają się dywagacje na jego temat. U nas prezenty są kupione dużo wcześniej i skrzętnie ukryte w garażu (dobrze, że dzieci jeszcze nie czytają mojego bloga;)). Przychodzą paczki, ale zawsze mówimy, że to dla wujka. Kiedy pytają, czy przyjdzie do nich Mikołaj odpowiadamy, że zapewne tak jak co roku. Po co to wszystko?
Koleżanka w szkole Asi mówiła, że Święty Mikołaj nie istnieje i to rodzice dają prezenty. Nie ma też na Święta Aniołka (czy Gwiazdora, dzieciątka jak kto woli). Mamo czy to prawda? – pyta. Odpowiadam, że i Święty Mikołaj jest i Aniołek też. Ja przecież też dostaję prezenty, a moi rodzice mieszkają 700km od nas. Tatuś dostaje, a jego mama i tata są w niebie. Przekonałam. Ale czemu? Przecież to kłamstwo! Na pewno?
Przecież nie wolno kłamać!
Może ktoś tu będzie anty, ale przytoczę tu piękny cytat z Harrego Pottera: „- Niech mi pan powie jeszcze tylko jedno – odezwał się Harry. – Czy to dzieje się naprawdę, czy tylko w mojej głowie? (…) – Ależ oczywiście to dzieje się w twojej głowie, Harry, tylko skąd, u licha, wniosek, że wobec tego nie dzieje się to naprawdę?”
Kto to jest Święty Mikołaj?
Źródła historyczne wskazują: Święty Mikołaj, biskup Miry, ze względu na przypisywane mu legendą uczynki (m.in. cały majątek rozdał biednym), został pierwowzorem postaci rozdającej prezenty dzieciom.
Jest więc symbolem czynienia dobra i dzielenia się tym co mamy. I jeśli nawet to nie on przylatuje saniami zaprzęgniętymi w renifery. Jeśli nie on wślizguje się do domu niepostrzeżenie. I nie on zostawia prezenty przy dziecięcych łóżkach. To jednak on jest powodem tego wszystkiego. To dzięki niemu staramy się odgadnąć dziecięce marzenia i spełnić te, które możemy. On siedzi w naszych głowach! Skoro Święty Mikołaj tam istnieje to czy nie istnieje naprawdę?
Magia świąt i Święty Mikołaj
W czasie przedświątecznym w ogóle jakoś łatwiej nam się podzielić tym co mamy. Chętniej bierzemy udział w zbiórkach, kwestach itp. Chętniej pomagamy ubogim i chorym. Bo każdy zasługuje na dobre święta i prezenty, każdy zasługuje na swojego Świętego Mikołaja. My też kupiliśmy czekolady dla dzieci z hospicjum i dzieciaki zaniosły je do punktu zbiórki ciesząc się, że będą miały coś od nich.
Jedziemy też jak co roku z dziećmi do Rodzinnego Domu Dziecka, gdzie mieszkały. Jedziemy do ich cioci, wujka i przyjaciół. Wieziemy drobne podarunki, które wybraliśmy razem. Będziemy jak Święty Mikoła (może nie do końca Świętym);). Jest nam z tym bardzo dobrze i nie możemy się doczekać. Bo radość z dawania jest najwspanialsza. Pewnie i na nas czeka tam coś od Świętego Mikołaja;), ale najważniejsze to zobaczyć radość na twarzy obdarowanego. Najważniejsze to się podzielić.
Zuzia kiedyś powiedziała, że fajnie jest bawić się w Świętego Mikołaja, bo to tak jakby trochę był z nami.
W końcu przyjdzie dzień, kiedy dzieci zrozumieją, że to my kupujemy im prezenty. Ale ja nie mam zamiaru mówić im, że nie ma Świętego Mikołaja, bo sama w niego wierzę! I wiem, że gdy przyjdzie ten dzień, to moje dzieci też zrozumieją, że „To, że jest on tylko w naszej głowie, to nie znaczy, że nie jest naprawdę”, bo to co daje dobro zawsze jest naprawdę.
Zapraszam również do sklepu z moimi książkami:https://niezkrwiazduszyiserca.pl/sklep
2 komentarze
Kaś
Dokładnie!
irena omegard
Nie odbierajmy dzieciom złudzeń.Tak szybko dorastają