);
Okiem chirurga

Zdrowie – najważniejsze nie szkodzić!

Jak wiecie jestem lekarzem i przez pryzmat zdobytej i nieustannie zdobywanej wiedzy medycznej patrzę na nasz świat. Często rozpoznaję różne schorzenia u ludzi na ulicy, bo tak już maja przedstawiciele naszego zawodu, którzy choć trochę przykładali się do nauki;). Nie zdziwicie się, więc, że czytając różne posty w sieci odczuwam bulgotanie w żołądku za każdym razem, gdy ktoś pisze i promuje totalne bzdury. Ostatnio dla przykładu prezentowano ranę na twarzy od fidget spinnera, podobno zaszyta 30 szwami – kiedy wymagałam najwyżej sześciu.. Albo rozpoznawano uszkodzenie ścięgna na RTG. Takie rzeczy mnie drażnią i zawsze piszę prostujące komentarze, które spotykają się z powszechną aprobatą (dużo lubię to!;)). Ale nie to stanowi problem. Niestety wiele portali dla rodziców i blogerów promuje treści, które nie tylko są nieprawdziwe, ale mogą spaczyć postrzeganie tego, co zdrowe, a co nie i zaszkodzić nam i przede wszystkim naszym dzieciom. A na to się nie godzę! I dlatego postanowiłam tu „powalczyć” przynajmniej z kilkoma tego typu bzdurami. 
1. Jak się ubrudzisz to będziesz chory…

Tak, tak, wiele chorób przenosi się przez brudne ręce. I to jest prawda. Ale prawdą jest też to, że nasza odporność buduje się na kontaktach z antygenami drobnoustrojów. Więc, by być odpornym trzeba się z tymi mikrobami zapoznać. I najlepiej zrobić to w warunkach „kontrolowanych”, gdy wiemy, że czujemy się świetnie i nie ma znanych nam czynników, które obniżałyby sprawność naszego układu immunologicznego. I właśnie, dlatego warto się brudzić!  Warto też zjeść coś z podłogi czy prosto z krzaka. A już dla dzieci to podstawa! Na załączonym zdjęciu widzicie stopy mojego synka, który z radością tapla się w błocie stworzonym specjalnie przeze mnie przy użyciu zraszacza, pod którym dzieci przebiegają. Dla nich to cudowna zabawa, a dla białych krwinek trening! {{Uwaga! Nie róbcie tego, jeśli nie szczepicie dzieci przeciw tężcowi.. }}
A co z myciem rąk? Znam rodziców, którzy biegają za dziećmi z mokrymi chusteczkami i wycierają im ręce, co 5 minut… A potem te dzieci idą do przedszkola czy szkoły i co..wcale rąk nie myją, bo maja już tego dość. I chorują. 
Moje dzieci myją ręce po korzystaniu z toalety, przed (i siłą rzeczy po) każdym posiłku i po powrocie do domu. Do tego wówczas, gdy są one brudne (widocznie).  I to naprawdę wystarczy. Do tego, jako nieuciążliwe łatwo jest przez dzieci przyswajane i kontynuowane poza domem. 
A co z jedzeniem z podłogi? W domu, czemu nie! Mamy tam wszyscy takie same bakterie, to i takie same są na podłodze. Z resztą do skolonizowania przez mikroorganizmy nie dochodzi wcale tak szybko. I o ile nie jest to coś mokrego do nawet do 15 sekund nic na tym nie ma. Podobnie na zewnątrz w miejscach, na które świeci słońce. Promieniowania UV skutecznie zmniejsza ilość drobnoustrojów, więc jak dziecko podniesie cukierek z chodnika i zje nic mu nie będzie. Za to pilnuję, by dzieci nie jadły z podłogi w miejscach publicznych, gdzie nie wiadomo, kto i co zostawia, a do tego stosuje się do mycia środki chemiczne, które mogą podrażnić przewód pokarmowy. 
2. CRP 

Białko C reaktywne jest białkiem ostrej fazy produkowanym przez wątrobę w momencie, gdy wystąpi w nim stan zapalny. Każdy stan zapalny! Zapalenie nie jest skutkiem infekcji bakteryjnej, nie musi wcale być infekcji. CRP jest wysokie i przy zakażeniu wirusowym i przy bakteryjnym. Jest wysokie przy każdym urazie! A może być podwyższone nawet podczas miesiączki.. Nie dajcie sobie wmówić, że jak jego poziom jest duży to trzeba dać antybiotyk. W zasadzie zwykle wcale nie jest potrzebna jego oznaczanie, bo objawy kliniczne zakażenia pozwalają na postawienie diagnozy i właściwe leczenie. 
3. Badania żywej kropli krwi, homeopatia, czy niedobór witamin, jako przyczyn raka

Nie mam ochoty wchodzić w szczegóły, ale bardzo proszę o zachowanie zdrowego rozsądku!  Nie wierzmy we wszystko, co czytamy. Jeśli coś nas zaintryguje to sięgnijmy po opracowania naukowe (o ile takie są – jeśli nie ma to wiadomo, że teza nie jest prawdziwa) lub zapytajmy specjalisty – tak, tak, lekarza albo farmaceuty. Bo naprawdę nasze życie i życie naszych dzieci jest warte tego zachodu. Jeśli coś po prostu nie może działać.. to nie działa! I nie można tego stosować zamiast właściwych metod leczniczych. Jak już musicie to stosujcie to razem z klasycznym leczeniem – wówczas przynajmniej nie zaszkodzi. 
4. Borelioza i badanie kleszcza

Badanie jest drogie i wobec tego słabo się sprzedaje, dlatego musi być reklamowane. Tylko, co to da? Zacznijmy od tego, że jeśli jesteśmy odpowiedzialni i przeglądamy ciało swoje i dzieci codziennie to znajdziemy i usuniemy kleszcza w ciągu kilku godzin od ukąszenia.  A wówczas zarażenie się czymkolwiek jest bardzo mało prawdopodobne. By zarazić się boreliozą potrzeba min 24h posiadania kleszcza w skórze. Jeśli chodzi o zapalenie mózgu to kilku godzin – ale na to możemy się zaszczepić, tylko trzeba pamiętać o tym zimą. 
Jeśli więc usuniemy kleszcza w I dobie to nie musimy się za bardzo martwić i po co go badać? Jeśli nie jesteśmy pewni czasu, to możemy wykonać to badanie. Tylko, co ono nam da? No fakt, jeśli wyjdzie ujemne to mamy spokój..do następnego ukąszenia. A jeśli wyjdzie dodatnie? Co wtedy? Stres przez kilka tygodni? Prawdopodobieństwo zakażenia nadal jest niskie. Obserwować ciało i tak trzeba. Jeśli będzie zakażenie to u 70-80% osób wystąpi rumień wędrujący. U reszty objawy rzekomo-grypowe. I wtedy właśnie trzeba działać. A niestety spotkałam się już z rodzicami, którzy kłócili się z lekarzem chorób zakaźnych, żeby dał ich 3 letniej córce antybiotyki, bo kleszcz był zakażony. Okazało się później, że dziewczynka nigdy nie zachorowała..
5. Przeziębienie przez klimatyzację, brak czapki, mokre włosy itp.

Przeziębienie to potoczna nazwa infekcji górnych dróg oddechowych i jako takie jest wywoływane przez wirusy (najczęściej) lub bakterie. I bez kontaktu z nimi choćbyśmy z mokrymi włosami i bez czapki jeździli w klimatyzowanym aucie 40 lat, nie zachorujemy! 
Owszem, jeśli nie dbamy o klimę to mogą w niej wyhodować się drobnoustroje, a częściej grzyby i spowodować chorobę, bądź reakcję alergiczną. Do tego wysusza ona powietrze, a co za tym idzie nasze drogi oddechowe, czyniąc je bardziej podatnymi na działanie mikrobów. Trzeba, więc, potem je nawilżać. Wystarczy nawet mokry ręcznik zawieszony przy łóżku na noc… 
Zmiany temperatury nie są też przyczyną zakażeń. Natomiast przegrzewanie organizmu zaburza pracę układu immunologicznego i to właśnie ono może przyczynić się do łatwiejszego „łapania” infekcji. Zawsze powtarzam, że lepiej, by dziecko założyło czapkę (szalik, kurtkę, rękawiczki itp.), bo mu zimno, niż zdjęło, gdy mu gorąco. Bo właśnie zmiana w tę stronę jest niebezpieczna, bo pobudza nasze mechanizmy obronne. 
Dzisiaj tyle.. jest tego dużo więcej niestety. Dlatego od czasu do czasu Wam „pomarudzę „i na takie tematy. To tak z ostatnich tygodni. Mam nadzieję, że taka lektura wyjdzie Wam wszystkim na zdrowie! 

Dodaj komentarz