);
Codziennie i od święta

Śwęta, święta, święta:)

Co zrobić, żeby świąteczny czas był piękny? Po prostu zakochać się w świętach:) Ja nie narzekam na piosenki świąteczne i ozdoby w każdym sklepie już od listopada… bo to napawa mnie optymizmem i  wypełnia serce tym miłym ciepłem, które kojarzy mi się (i pewnie wielu) z Bożym Narodzeniem. Jak to u nas jest?
Gdy tylko zaczyna się adwent powoli krok po kroku wprowadzamy nastrój i klimat świąt! A przy tym świetnie się bawimy i spędzamy razem czas. Przygotowujemy o roku wspólnie ozdoby na choinkę – symbolicznie po 1-2 na każdego członka  rodziny. Dzielimy się później nimi z bliskimi. Najbardziej lubimy malować styropianowe bańki:) Ta po lewej rok temu wygrała konkurs na najpiękniejszą bańkę w naszym mieście wykonaną przez 4 latka:) A w tym roku wyszły bombko-planety:).

  

Co roku też wspólnie pieczemy i ozdabiamy pierniki – zawsze są najszybciej znikającym świątecznym deserem :), bo przecież to co maluchy same zrobiły smakuje najlepiej!

Bliżej świąt ozdabiamy front domu i okna. Kurtyna z gwiazdek zdobi balkon, a światełkami stroimy rosnący przed domem – właśnie w tym celu świerk:) W oknach pojawiają się fluorescencyjne naklejki świąteczne lub obrazki robione śniegiem w sprayu. Niech przechodnie widzą, że święta są wspaniałe!

Potem przychodzi czas na choinkę. Mamy sztuczną, bo taki zwyczaj wyniosłam z rodzinnego domu.. Choinka ma stać do 2 lutego, więc żywa mogłaby nie przetrwać… Do tego mamy 3 koty.. także prawdziwe drzewko byłoby mocno zagrożone;). Ja zakładam światełka i gwiazdę na szczyt – resztę stroją dzieci. Ozdoby się przeróżne, mają wszystkie kolory tęczy i  dużo brokatu.. są też te zrobione przez dzieci w szkole i w domu. Każdy wiesza co chce i gdzie chce. Jak nie sięga – podnosimy:) Są też sople i laski lizaki. Nie wieszamy czekoladowych cukierków, bo koty je podjadają;).

Na same święta jedziemy do dziadków (moich rodziców). Jest ogrom pakowania, bo to wielka wyprawa – prawie 700km. Wszyscy są podekscytowani i pomimo trudu podroży nie mogą się doczekać, kiedy zobaczą babcię, dziadka, prababcię, wujków, ciocie i kuzynów. Bo święta to rodzina!

Nie uznajemy dżinsów i podkoszulek w czasie Świąt. Moment jest wzniosły i trzeba go celebrować! W wigilię i pierwszy dzień świąt obowiązuje pełna gala! W drugi dzień świąt można pozwolić sobie już na odrobinę luzu, ale też bez przesady. To przecież takie przyjemne, gdy wszyscy są piękni i eleganccy!

Nasza Wigilia nie jest typowo tradycyjna, ale jest naszą tradycją! Nie jemy karpia, bo większość członków rodziny, go nie lubi. Będzie za to Miruna;). Obowiązkowy jest pikantny czysty barszcz czerwony z uszkami grzybowymi. Potem są pierogi ruskie. Zwykle był żurek, ale z racji upodobań niektórych dzieciaków będzie pomidorowa – tradycja tradycją, ale głodny wyjść nikt nie może! Żeby było 6 dań dołożyłyśmy 2 nietypowe. Zamiast gotowanej kiszonej kapusty z grochem i grzybami (której nie cierpię;)), będzie kapusta świeża z czerwoną fasolą i kilkoma podgrzybkami. Postanowiłyśmy z mamą „upgredować” kulebiaka – zwykle jest to wielki drożdżowy pieróg nadziewany kapustą z grzybami. U nas będzie on z ciasta francuskiego z karmelizowaną miodem cebulą i serem pleśniowym – już widzę moje dzieci zachwycone, że jest cebulka:). Z ciast będzie tort makowy przekładany powidłem ze śliwek i piernik.

Na kolejne dni świąt jest przede wszystkim uwielbiana przez mnie galareta z kurczaka. Wędliny – moje dzieci kochają ten czas, gdy „można jeść kiełbasę i szynkę bez chleba”;). No i sałatki. Typowo polska „balanga” z gotowanych warzyw, kiszonych ogórków i majonezu i kilka nowych – co roku wymyślamy coś ciekawego. Teraz mama ściągnęła od brata przepis na krakersy przekładana sałatką – taki torcik sałatkowy. A ja wykombinowałam pikantną sałatkę z wędzonym kurczakiem i makaronem ryżowym:). Upiekę też najłatwiejszy na świecie i najpyszniejszy lekki sernik! Będzie pysznie:)
Ale czasu nie spędzamy tylko przy stole!

Staramy się być aktywni i cieszyć wszystkimi aspektami Świąt Bożego Narodzenia! Odwiedzamy szopki zarówno w kościołach, jak i te na powietrzu.

Spacerujemy po zmierzchu ciesząc się ze świątecznych iluminacji tak pięknie podkreślających niezwykłość tych dni.
Bawimy się na świeżym powietrzu. Jeśli jest śnieg to są sanki, bałwany i bitwy śnieżne. Jeśli go nie ma to są spacery, place zabaw czy nawet skakanie po kałużach w kaloszach.. Potem w domu gorąca herbata i dobry film..
Są też prezenty, które u nas przynosi aniołek (ten z choinki..-porusza skrzydłem i już!). Wszystkie pakujemy razem. Każdy może ofiarować co zechce i na co go stać. Dzieci cieszą się ze wszystkiego. Wcale nie patrzą, która rzecz jest więcej warta.

A najważniejsze w tym wszystkim jest jedno… odpuścić. Nie spinać się! Nie wszytko musi być idealne!

Co z tego, ze jakieś danie nie będzie wartało gwiazdki Michelin? Albo będzie zakalec w cieście? I tak wszystko zniknie.. Ja tam lubię zakalce;)
Co z tego, że zrobione ozdoby nie powalają na kolana.. Co z tego, że pierniki czasem się trochę przypalą, a czasem lukru jest na nich tonę.. Co z tego, że przy tych pracach brudne są stoły, krzesła, nosy i ubrania…
Co z tego, że światła w ogrodzie wiszą krzywo.. Co z tego, że na choince jest 5 czerwonych bombek obok siebie, a 20 cm dalej nie ma nic..
Co z tego, ze piękne sukienki i garnitury zostaną pobudzone barszczem i kapustą, a i jakiś pieróg pewnie wyląduje na spódnicy.. Co z tego, że po 15 min wszyscy i tak wylądują w swoich kreacjach tarzając się po podłodze? A kiedy założą te swoje piękne stroje jeśli nie w święta? Mam je trzymać w szafie, aż będą za małe?
Co z tego, ze zmarzły nam stopy i nosy, a szopki są co roku takie same? Co z tego, że po obfitościach stołu wolelibyśmy poleżeć niż biegać po mieści i lepić bałwany? Co z tego, że przemokniemy? Przecież mamy ubrania na zmianę…
Co z tego, że na pewno nie wszytko będzie tak jak sobie zaplanowaliśmy…

Najważniejsze, że jesteśmy razem! Że się kochamy! I że Bóg znów do nas przyszedł! Radujcie się każdą chwilą! I niech to świąteczne ciepło zostanie w waszych sercach na cały rok!

Dodaj komentarz