);
Codziennie i od święta

Obowiązki domowe w małżeństwie – jak podzielić je bez awantury?


Obowiązki domowe, nie oszukujmy się, nie należą w większości do naszych ulubionych zajęć. Decydując się na małżeństwo oczekujemy, więc że ta druga osoba włączy się w nie aktywnie. Jeśli jednak nie poczynimy zawczasu ustaleń to może się okazać, że partner wykonuje nie te zadania, które trzeba, a te, które w miarę lubi. A nam zostanie to, co niezbyt miłe. Niestety dokonanie podziału jest często rzeczą niewdzięczną i powodującą niesnaski. Bo jak ma być? Równo? Otóż niekoniecznie. Ale powinno być sprawiedliwie! Nam udało się to zrobić dość bezboleśnie i póki, co działa. Dlatego spróbuję przeprowadzić was przez nasz tok rozumowania w podziale obowiązków domowych. 

Krok 1 – wybierz te obowiązki domowe, które lubisz

 
Są przecież takie obowiązki domowe, które mogą sprawić przyjemność. Ja na przykład uwielbiam gotować, więc bez problemu biorę kwestii kuchni na siebie. Mąż za to, jako informatyk dobrze czuje się prowadząc naszą księgowość i pilnując opłat rachunków.
Znam też taką parę, w której ona kocha prasowanie – mówi, że się przy tym relaksuje. (Też nie wiem jak to możliwe;)) A jemu sprawia przyjemność odkurzanie. Zastanówcie się, więc najpierw, co robić lubicie i to umieśćcie w swojej tabeli „Obowiązki domowe”- na papierze lub w głowie.

Krok 2 – wybierz te obowiązki domowe, w których jesteś lepszy

 
Tu trzeba poczynić założenie, że wcale nie jest tak, że jedna strona potrafi wypełnić wszystkie obowiązki domowe, a ta druga wcale! O nie! Mój mąż w domu rodzinnym za wiele nie robiła, ale już na studiach jakoś sobie radzić musiał. Np. fantastycznie rozwieszał pranie. Jego ubrania praktycznie nie wymagały prasowania. Wynikało to głównie z tego, że nie lubił prasować;), ale jednak! Poza tym w pierwszym okresie wspólnego zamieszkiwania warto potestować swoje umiejętności. Tylko nie należy uprzedzać tej drugiej strony, ze to test, bo może kombinować;). 
I tak się na przykład okazało, że mąż dużo lepiej ogarnia odkurzanie i mycie podług w pokojach, a ja łazienkę. On ogarnia czystość i funkcjonowanie samochodów, a ja zakupy spożywczo-chemiczno-ubraniowe. Ja planuję wyjazdy, on oszczędności. I kolejna część prac została podzielona!

 Krok 3 – jakoś podzielcie resztę obowiązków domowych

 
A co z resztą obowiązków domowych? Nie ma lekko;). Są rzeczy, których ktoś szczególnie nie lubi, a wręcz trochę się boi. Ja tak mam z wkładaniem ręki w zakamarki. Dlatego mąż się zlitował i sprzątanie „dziur” między i pod meblami wziął na siebie. Nie robi się tego często, więc nie był to duży wysiłek, a dla mnie ulga.
Część obowiązków domowych podzieliliśmy wedle sprawiedliwości czasowej. Bo skoro ja gotuję, to po tym odpocząć powinnam, więc mąż sprząta po posiłku i gotowaniu. Ja dzielę pranie na kolory, wstawiam, dobieram temperaturę itp. a on wiesza. Ja prasuję, on chowa do szafek… itd. 
A jak coś nikomu nie pasuje.. to można ostatecznie zrobić losowanie. W końcu będzie wtedy można narzekać na ślepy los, a nie na siebie! 

Krok 4 – zmiany

 
Status z pierwszego podziału obowiązków domowych przestaje działać, gdy w domu coś się zmienia. Taką główną zmianą jest pojawienie się dziecka. Obowiązków przybywa, a i układ sił się zmienia. Zazwyczaj mama ląduje na macierzyńskim na około rok. A co za tym idzie znacząco przybywa jej obowiązków! Musi dziecko karmić, usypiać, przewijać, zabawiać, kombinować z posiłkami, bo niestety schabowego w tym czasie dziecku nie poda. Gdy trzeba dawać leki, inhalować, cuda wianki robić. I na dodatek również nocą! 
Samo przez się, się rozumie, że tatuś musi przejąć część pozostałej pracy. Ale uwaga! No wiadomo przecież, że on śmiga do roboty i rzadko się w niej obija. Sięgnijmy do sprawiedliwości. Nie byłam w sytuacji posiadania dziecka, które trzeba karmić i usypiać w środku nocy, ale uważam, że dla dobra rodziny w dni powszednie to mama powinna wstawac do malucha (w trakcie macierzyńskiego), oczywiście o ile liczba takich pobudek mieści się w granicach rozsądku.. A w dni przed dniem wolnym tata powinien się angażować. Tak, wiem, że nie nakarmi piersią, ale może przynieśc z łożeczka (o ile maluch śpi osobno). A przecież część pobudek ma inne niż spożywcze przyczyny. 
Wiadomo też, że w ciągu dnia, gdy mama jest w domu to po sobie w miarę możliwości sprzątnie i co trzeba ogarnie. Za to wieczorem tata powinien zrobić więcej. I wiecie, co? Warto to ustalić zanim maluch przyjdzie na świat, by nie było niedomówień!
Przy starszakach praca jest inna i tu można zastosować zasady wyżej wymienione – co kto lubi, w czym jest dobry. Ale warto pamiętać, by obowiązki powiązane z poświęceniem uwagi dzieciom (pomoc w nauce, usypianie, kąpiel itp.) tak podzielić, by każde dziecko miało okazję spędzić trochę czasu (choćby kilka minut!) Dziennie z każdym z rodziców. Oczywiście w miarę możliwości.

Krok 5 – oddać część pracy innym, jeśli można

 
Mamy panią do pomocy (ciocię). Dodatkowo opiekuje się dziećmi, gdy zajdzie taka potrzeba. Nie jest nianią, ale prosta kobietą, która wychowała 4 dzieci. Oczekuję od niej zapewnienia im bezpieczeństwa i trzymania się naszych domowych zasad. Radzi sobie bardzo dobrze. Gdy dzieci są w szkole, a w wakacje czasem z nimi:   sprząta, wiesza pranie, prasuje i składa, dba o koty (kuweta). Latem kosi trawę i robi inne prace, bo taka już jest, że sama sobie szuka zajęcia. Bardzo ją cenimy, a ona jest zadowolona. Została 2 lata przed emerytura zwolniona w okropny sposób. My pomogliśmy jej, a ona nam. Oczywiście musimy poświęcić na jej wypłatę część pieniędzy, co skutkuje tym, że muszę trochę więcej pracować. Ale się opłaca. Bo zyskuję znacznie więcej czasu i sił, które mogę poświęcić dzieciom, mężowi i sobie samej. 
Dziadkowie, wujkowie, ciocię itp. są super, ale nie wolno ich przymuszać do pomocy! Jednak, jeśli ją proponują to nie ma, co się zbyt długo opierać. No chyba, że wietrzyć jakiś podstęp…;)
A dzieci? Przecież też mogą przejąć trochę obowiązków domowych? Pewnie, że mogą. Choć osobiście uważam, że wcale nie ma się, co z tym spieszyć. Za to warto pozwalać im na pomoc. Moje dzieci w pewnym sensie obowiązków nie mają. Kto ma ochotę zgłębić temat, zapraszam tutaj.
Obowiązki domowe to konieczność, ale czasem warto sobie coś odpuścić. O ile nie macie alergii trochę kurzu na meblach nie zaszkodzi;). A i pranie może trochę poleżeć nieuprasowane! Wrzućcie na luz i cieszcie się sobą! Bo to jest najważniejszy obowiązek w rodzinie. 
Post „Obowiązki domowe…” powstał z okazji Tygodnia Małżeństw. Oto linki do oficjalnej polskiej i ogólnoświatowej strony tego wydarzenia:
A to blog twórcy naszej blogerskiej inicjatywy!

2 komentarze