Nieudana adopcja – to nigdy nie powinno się wydarzyć
Nieudana adopcja to sytuacja, w której rodzice adopcyjni „oddają” już adoptowane dziecko. Powinni to być ludzie, którzy podjęli świadomą decyzję o adopcji dziecka i zostali szczegółowo przebadani przez psychologa i pedagogów w ośrodka adopcyjnego oraz przeszli intensywne szkolenie zakończone kwalifikacją do adopcji. Ośrodek adopcyjny odszukał dzieci, dla których ci właśnie ludzie powinni być najbardziej odpowiednimi rodzicami. Certyfikuje ich zdolność do adopcji w sądzie. W założeniu są przygotowani do swojej roli i na tyle silnie przeciwnie, by znieść wszelkie przeciwności. I co się dzieje? Nie dają rady i oddają dziecko. Jak łamigłówkę, która była dla nich za trudna…
Nieudana adopcja – to nie powinno się wydarzyć.
A jednak się dzieje. Tak jak w reportażu rozpowszechnianym od wczoraj: https://uwaga.tvn.pl/reportaze,2671,n/pozbyli-sie-adoptowanego-dziecka-chcial-mnie-zamordowac-oficjalna-strona-programu-uwaga-tvn,292118.html
Lub opisanych w tym artykule sytuacjach: http://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,23846105,adopcja-to-bardzo-trudne-marcela-nie-ma-z-nami-od-tygodnia.html
Dlaczego tak się dzieje? Skąd bierze się nieudana adopcja?
Najwyraźniej coś w tej drodze, którą przytoczyłam na początku
artykułu musiała pójść nie tak. Nie, nie będę analizować tych
sytuacji i szukać winnych. to na nic się nie zda. Z takich ogromnie
smutnych historii trzeba wyciągnąć wnioski i zrobić wszystko, by
nigdy więcej nie miały miejsca. Dlatego napiszę o tym, co trzeba
według mnie zrobić, by nieudana adopcja stała się mitem, a nie
rzeczywistością. To jest konieczne, bo ponowne odrzucenie niszczy
psychikę dziecka i zabiera szansę na normalne życie. Tego
tolerować nie można.
Co może zrobić przyszły rodzic adopcyjny, by nieudana aodpcja nie miała miejsca?
Zacznijmy od siebie. Jeśli chcesz adoptować dziecko, to z
pewnością uniknięcie nieudanej adopcji leży ci na sercu. Co
możesz zrobić?
-
podejmij świadomą decyzję – Adopcja nie może być sposobem na podnieśnie twojego poczucia własnej wartości, czy zaspokojenia potrzeby posiadania dziecka, by pokazywać światu, że jesteś świetnym
rodzicem. To jest przyjęcie na siebie obowiązku bycia rodzicem na
zawsze i niezależnie od wszystkiego. Czyli dokładnie to samo co
decyzja o posiadaniu dziecka tak w ogóle. Nie rodzi się dzieci na
próbę, tak samo jak nie adoptuje. -
pozwól specjalistom dokładnie cię poznać i pozwól, by ci pomogli – Tak, trzeba się otworzyć. Pozwolić psychologom i pedagogom z ośrodka pogrzebać w naszym życiorysie, emocjach, w naszej głowie. Nie można stroić fochów i niczego ukrywać. Tylko wtedy specjaliści mają możliwość właściwej oceny ciebie i znalezienia dziecka, dla którego
będziesz najlepszym rodzicem. -
dowiedz się jak najwięcej z dobrych źródeł – Nie czytaj „plotek” z sieci. Po przeczytaniu/obejrzeniu takich historii jak w/w wymienione nie
załamuj rąk, tylko dowiedz się, czy i jak można pomóc sobie i dzieciom. Czytaj opracowania naukowe i opinie prawdziwych ekspertów. Oczywiście blogi i różne posty, fora czy grupy to też może być świetne źródło informacji, ale trzeba patrzyć na nie posiadając już pewną wiedzę, by móc odróżnić ziarno od plew. -
Co dalej?
-
ucz się i ćwicz – Nasze szkolenie przedadopcyjne było bardzo dobrze zorganizowane i dało nam dużo informacji. Większość zajęć była pełna ćwiczeń, dzięki którym mogliśmy przeżyć „na sucho” sytuacje,
które mogą nas spotkać. Jeśli w waszym ośrodku tak nie jest to może trzeba się tego domagać? Pytać? Prosić o ćwiczenia? Jeśli to nic nie da to warto ćwiczyć samemu. Odgrywać z partnerem scenki z różnymi sytuacjami i niech ta druga strona sobie radzi. -
poznaj zachowania, które są „normalne” u dzieci w takiej sytuacji i naucz się dobrych reakcji – Adoptowaliśmy troje dzieci i mamy trochę tego „na koncie”. Asia – wyuczona bezradność, ogromnie niskie poczucie własnej wartości, moczenie nocne. Zuzia – ataki agresji i
autoagresji (plucie, bicie, gryzienie, rzucanie ciężkimi przedmiotami w nas i pozostałe dzieci itp.), wyzwiska i teksty typu „wrócę do domu dziecka, bo jesteś głupią pi…, pi…, pi…”. Aleks – brak kontaktu wzrokowego i jakiegokolwiek, walenie głową w podłogę, nie przyjmowanie pokarmów stałych, wymuszanie wymiotów podczas posiłku. Wszystkie miały ogromne opóźnienia rozwojowe. Tak. Nic z tych zachowań nie było zaburzeniem wymagającym leczenia, a nawet wizyty u psychologa. Dało się to wszytko opanować i wyeliminować dzięki miłości, zapewnieniu poczucia bezpieczeństwa i naszej ciężkiej pracyopartej na zdobytej wiedzy. Po pół roku było już spokojnie. Po
roku dzieci niczym nie różniły się od rówieśników. Poczytacie o naszej dordze w innych artykułach z zakładki: Adopcja oswojona -
I jeszcze to.
-
zdobądź wiedzę o zaburzeniach wymagających działania, by móc zareagować – Trzeba wiedzieć o FAS, RAD, spektrum autyzmu, PTSD itp. Nie należy się w tym pławić i zamartwiać. Ale trzeba wiedzieć, by móc obserwować dziecko i w porę pójść do specjalisty. Jeśli się pomylisz, tylko się ucieszysz.
-
jeśli nie jesteś pewien, czy dasz radę zrezygnuj – Jeśli po zdobyciu wiedzy, szkoleniu i ćwiczeniach nie jesteś pewny, że sobie poradzisz i nieudana adopcja nie będzie twoim udziałem zrezygnuj. Gdy poznasz już dzieci i będziesz czuł, że coś jest nie tak zrezygnuj. Nie podejmuj się czegoś, czego nie będziesz miał sił dokończyć. To nic złego zrozumieć, że to nie twoja droga. Ważne, by odnaleźć tę właściwą i nikomu nie
zrobić krzywdy po drodze.
Ośrodek adopcyjny – nieudana adopcja to jego klęska
Nie wiem, czy ktoś z ośrodka adopcyjnego to przeczyta, ale mam
taką nadzieję. Jeśli jesteś jego pracownikiem i robisz wszystko,
by znaleźć dzieciom właściwych rodziców, by nieudana adopcja nie
była częścią twojej historii to cudownie. Ale przytoczone
przykłady pozwalają stwierdzić, że nie zawsze jest tak jak być
powinno. Co możesz zrobić?
-
dokładnie poznaj i w miarę możliwości zbadaj dziecko – Jesteś pedagogiem lub/i psychologiem, a więc specjalistą. To właśnie ty możesz zauważyć problemy, które odstają od tego co zwykle prezentują dzieci do adopcji. Możesz je wykryć i zalecić diagnostykę. A przede wszystkim możesz powiedzieć o nich potencjalnym rodzicom, by sami zdecydowali, czy są gotowi w razie czego pracować nad tym i poradzić sobie z problemem.
-
dokładnie poznaj i szczegółowo oceń przyszłych rodziców – Bądź pewny, że zrobiłeś co możesz, by mieć pewność, że ci rodzice nadają się do adopcji dzieci. Musisz wiedzieć, że właśnie z tym dzieckiem sobie poradzą i nawiążą więź. To jest twoja odpowiedzialność, więc wykonaj tę pracę jak najlepiej.
-
Możesz zmienić los dzieci!
-
szkol i ćwicz jak najintensywniej – Masz realny wpływ na to ile nauczą się przyszli rodzice. Możesz przekazać im wiedzę i umiejętności kluczowe do poradzenia sobie w trudnych sytuacjach. Rób to!
-
pomóż w rozwiązaniu problemów emocjonalnych samych rodziców – Adopcja najczęściej jest następstwem niepłodności (choć nie zawsze). Nie każdy potencjalny rodzic adopcyjny już się z tym pogodził i poradził sobie z tą stratą. Pomóż mu przez to przejść, by potem on mógł pomóc dziecku.
-
Ty decydujesz i bierzesz odpowiedzialność.
-
jeśli uznasz, że potencjalni rodzice nie nadają się na rodziców adopcyjnych to ich zdyskwalifikuj – Nie wahaj się. Jeśli ktoś ma zbyt duże problemy sam ze sobą lub jego pobudki nie są jasne to nie powinien zostać rodzicem adopcyjnym. Gdy ktoś po kontakcie z dzieckiem ma duże wątpliwości, albo nie podoba ci się jego relacja z maluchem to zaproponuj mu, odnalezienie właściwego dziecka. Nie pozwól na adopcję, która pachnie nieudaną adopcją już na starcie.
-
nie zostawiaj samych sobie – Po adopcji rodzina może potrzebować wparcia. Jeśli nie chcesz nieudanej adopcji to je im zapewnij. Niech wiedzą, że zawsze mogą do was zadzwonić i nie zostaną zbyci. Czasem dwa słowa otuchy (np. to normalne) mogą uratować rodzinę. Bądź dla nich zawsze, a przekonasz się, że to nie jest wcale tak obciążające jak poczucie, że przez ciebie ktoś oddał dziecko…
Czy rodzic zastępczy może zapobiec nieudanej adopcji?
Rodzice zastępczy, czy opiekunowie domu dziecka też mają wpływ
na uniknięcie nieudanej adopcji. Mogą poznać dzieci i je
obserwować oraz mieć wpływ na ich zachowanie i podejście do
samej adopcji. Co możesz zrobić jak rodzic zastępczy?
-
obserwuj dziecko i reaguj na zaburzenia wymagające interwencji – Ty masz pierwszy kontakt z dzieckiem po odebrani go z domu biologicznych. Możesz dowiedzieć się najwięcej. Ważny byś zrobił to i przekazał te informacje do ośrodka. Niech karta dziecka nie będzie lakoniczna, a pełna. A jeśli widzisz, że dziecko wymaga terapii to w miarę możliwości postaraj się, by rozpoczęło ją już w twoim domu. To może sprawić, że problem będzie znacznie mniejszy w momencie adopcji.
-
niczego nie ukrywaj – To nie jest dla dobra dziecka. Lepiej, by nie zostało adoptowane przez niewłaściwych ludzi niż ponownie cierpiało odrzucenie. Pomożesz mu tylko mówiąc cała prawdę.
-
przygotuj dziecko do adopcji – Rozmawiaj z dzieckiem o przyszłych rodzicach. Pomóż mu przejść przez ten trudny czas. Wysłuchaj co sądzi o kandydatach na rodziców adopcyjnych. To może być bardzo ważne.
-
obserwuj potencjalnych rodziców podczas spotkań z dzieckiem – Jeśli nasuną ci się jakieś wątpliwości to powiedz o nich pracownikom ośrodka, niech zweryfikują tę sytuację. Pomóż rodzicom nauczyć się czynności opiekuńczych, które im nie wychodzą, ale tez np. ulubionych kołysanek, czy zabaw malucha.
Wierzę w was
Wierzę, że większość z was przyszłych rodziców adopcyjnych,
pracowników ośrodków, opiekunów zastępczych codziennie staje na
rzęsach, by nieudana adopcja przeszła do krainy legend. Jednak
życie pokazuje, że błąd niewielkiej grupy ludzi może kosztować
tych najmłodszych wszystko. Nie można na to pozwalać! Apeluję do
Was, by ten artykuł poszedł w świat i dotarł do jak największej
grupy ludzi. Wiedza to klucz do poprawy sytuacji. Razem damy radę,
tak by już żadne dziecko nie musiała tak cierpieć.
5 komentarzy
verka
„Nic z tych zachowań nie było zaburzeniem wymagającym leczenia, a nawet wizyty u psychologa”. Jeżeli zaburzenia typu uderzanie głową o ścianę, agresja i rzucanie przedmiotami w innych- pojawiają się w szkole albo w przedszkolu- szkoła pisze pismo do rodzica/opiekuna o zajęcie się problemem, czyli tak czy siak udac trzeba się do specjalistów- sama miłość i nie wystarczy, samo poczucie bezpieczeństwa również ( akurat byłam w tej sytuacji). Miałam też wychowanka lat 7…pewnego dnia oglądając w TV bajkę po cichu wyszedł z pokoju do kuchni po nóz.Siedziałam wtedy przed komputerem plecami do niego…. nagle odwracam się, patrzę a on stoi z nożem – trzymajac go w prawej dłoni, ostrzeb do dołu-nóż nie bynajmniej do krojenia pomidora. Nóz wyciągnął z szuflady. Na pytanie po co mu ten nóż – odpowiedział, że nagle przyszło mu do głowy, by go wziąść, nie dokończył bo mu go odebrałam. A jakby przyszło mu do głowy dzgnąć mnie tym nożem? Czasami się nad tym zastanawiam,bo to dziecko po przejsciach, gdzie matka chciała sobie własnie nożem odebrać zycie- on był tego świadkiem ( miał wtedy 4 lata)…nie ma co osadzać ludzi, który zrobili jak uważali, mimo, że zdecydowali się na pełną adopcję, Ja sama zamknęlam rozdział swojego zycia zwiazany z rodzicielstem zastępczym, to był niezmiernie trudny rozdział….
Katarzyna Ptaszyńska
Moje dzieci jeszcze nie chodziły do szkoły i zanim do niej poszły udało nam się samodzielnie rozwiązać wszystkie problemy. Nie, nie samą miłością. Ciężką pracą. Terapią, ale bez specjsalisty. Udawało się i widzieliśmy postępy. Gdyby tak nie było oczywiście skorzystalibyśmy z pomocy psychologa. I będzie tak jeśli jakikolwiek problem nas przerośnie. Doświadczenia ludzie mają różne. Jeśli jednak można zapobiec nieudanej adopcji to trzeba to zrobić.
Marta
Dodałabym do tego : przestań wierzyć w bajkę, że dzieci są w ośrodku adopcyjnym bo mamusia i tatuś zginęli w wypadu. Najczęściej są to dzieci porzucone, wyciągnięte z głębokich patologii i mocno skrzywdzone. Jedź do Żywca – jest tam jeden z lepszych ośrodków pomocy i wsparcia. Adopcja to nie wzruszająca historia tylko ciężka ciężka harówka. Dla rodziców, ale także dla całej rodziny, w której dziecko adopcyjne się pojawia. Wierzę, że może miec swój happy end ♥️
Katarzyna Ptaszyńska
Tak. To ciężka praca, ale i cudowna przygoda i ogrom radości i szczęścia. Więc warto!
Dorota
Bardzo dobry i potrzebny wpis. Muszę na wstępie przyznać, że nie obejrzałam do końca reporterzu bo nie mogłam opanować emocji. Jednak już na wstępie widać jak wielkie błędy popełnili ludzie dorośli, którzy byli odpowiedzialni za przyszłość chłopca.
Takie blogi, wpisy są bardzo potrzebne bo czasem wystarczy usłyszeć, przeczytać jedno zdanie, które zmienia nasze spojrzenie na rzeczywistość. Dlatego ja bym jeszcze dopisała, że bardzo ważne jest aby rodzice, małżonkowie potrafili się wzajemnie, konstruktywne krytykować. Upominajcie się wzajemnie jeśli widzicie, że druga strona robi coś niewłaściwie A jednocześnie nie przyjmujcie uwag jako ataku na Was. Często patrząc z boku sytuacja wygląda inaczej, jest klarowniejsza. I wystarczy jedna sugestia aby w rodzinie zapanował spokój.