);
Jak rodzic rodzicowi

Grzeczne dziecko – nie dziękuję!

Grzeczne dziecko z definicji ze słownika to  dziecko posłuszne i spokojne. Na pierwszy rzut oka wydaje się to fajne.
Takie dziecko co zawsze robi co mu każemy, nie wrzeszczy, nie robi afer, zachowuje ciszę i spokój. Ale ja nie chcę, by moje dzieci takie były.
 

1. Grzeczne dziecko = posłuszne 

Posłuszny – wypełniający czyjeś rozkazy, poddający się czyjemuś działaniu lub podlegający czyjejś woli.
 
Jeśli nauczymy dzieci posłuszeństwa, będziemy mieć grzeczne dziecko. Jak to zrobimy? Jeśli wymusimy to karami i wojskowym stylem życia, to będzie ono posłuszne nam i każdej osobie, którą uzna za autorytet. Nie zawsze będziemy przy nim, kiedyś nas zabraknie obok grzeczne dziecko będzie wykonywać polecenia kogoś innego. My chcemy dla niego jak najlepiej, ale czy ten inny ktoś na pewno też tego będzie chciał?
A jeśli nie uda mu się być posłusznym? Jeśli nie wykona jakiegoś „zadania”, będzie się czuło źle. Zawiodło. Czy osoba posłuszna może mieć wysokie poczucie własnej wartości? Przecież zawsze jest podległa, czyli gorsza.
 
Nie chcę, by moje dzieci były posłuszne. Chcę, by same podejmowały dobre decyzje. Dlatego mam trudne, ale ogromnie ważne zadanie – nauczyć je odróżniać dobro od zła. I nie mam tu na myśli żadnych rozważań religijnych – to już sprawa każdego z osobna. Chodzi o to by nie krzywdzić siebie i innych oraz nie dać się skrzywdzić, ani skrzywdzić innych.
Dlatego, gdy wydaję jakieś polecenie najważniejsze w nim jest po co, dlaczego i co będzie jeśli nie zrobi tego. Nie, nie mówię o karach. Z nich zrezygnowałam już zawsze. Chodzi o naturalny lub typowy przebieg zdarzeń. Jeśli wejdziesz w to błoto teraz będziesz brudny i takiego zobaczą cię w szkole. Gdy dotkniesz gorącego żelazka poparzysz się. Jeśli będziesz niemiły dla siostry prawdopodobnie nie będzie chciała się z tobą bawić.

Ucz się na błędach

Pozwalam też czasem, gdy jest bezpiecznie, podjąć te niewłaściwe decyzje. I wówczas pozwalam ponieść konsekwencje

 

Oszukiwałaś przy zadaniu i nie zrobiłaś połowy – dostajesz pałę.
Wygłupiasz się przy stole i nie nadążasz jeść – wszyscy idą się bawić, zostajesz sam.
Rano robisz problemy z ubieraniem – twoja sprawa, idziesz do szkoły w piżamie. Takie własne doświadczenia uczą najbardziej.
Nie wszystko można samemu przeżyć, by się nauczyć. I tu mamy przykłady wokół, a przede wszystkim w książkach. Dlatego czytamy i analizujemy.
Mamy też regulamin – napisaliśmy go razem. W zasadzie dzieci podawały zasady, a ja ubierałam je w słowa. Obowiązuje wszystkich. Kto go łamie widzi, że innym się to nie podoba. To nasze wspólne reguły. Chcemy je szanować. To tak naprawdę wizualizacja granic każdego z nas. Nie tylko grzeczne dziecko potrafi je dostrzec i szanować.
 
Tylko umiejętność podejmowania właściwych decyzji przygotuje dzieci do życia w społeczeństwie.
 

2. Grzeczne dziecko = spokojne

 
Spokojny – niedoznający i niepokazujący silnych uczuć; przebiegający bez większych emocji, umiarkowany, nierzucający się w oczy
 
Spokój. Wielu z nas tak bardzo go pożąda, ale czy za wszelką cenę? Czy naprawdę chcemy, by nasze dzieci nie doznawały i nie pokazywały silnych uczuć i emocji? Chcielibyśmy jeśli się to tyczy gniewu czy niezadowolenia. Ale to nie działa tak wybiórczo. Jeśli nie pozwolimy dziecku wyrażać uczuć i emocji nazywanych niesłusznie nagatywnymi, przestanie w obawie przed naszą reakcją pokazywać, a w końcu odczuwać również te zwane pozytywnymi. Poza tym nie dowiem się co wywołuje te emocje. Nie będziemy mogli zaspokoić potrzeb naszego grzecznego dziecka, bo ich nie zauważymy. 
 
Naszym zadaniem jest nauczyć dzieci rozpoznawać i rozumieć ich i nasze emocje, a potem wyrażać je w sposób społecznie akceptowalny. Ale żeby móc to zrobić trzeba pozwolić na wyrażanie ich w taki sposób, w jaki aktualnie potrafią. 
 

Nasze emocje są ważne 

 
Moje dzieci mogą się wściekać i rzucać po podłodze wrzeszcząc – bo maja prawo do złości i gniewu. Uczę je wyrażać te emocje inaczej – boksując poduszkę, tupiąc i w końcu mówiąc o tym co czują. Z czasem po latach treningu niekontrolowane napady złości odeszły w zapomnienie, a złość wyrażana jest coraz spokojniej. 
 
Moje dzieci mogą cieszyć się pod niebiosa, wrzeszcząc, śmiejąc się głośno i skacząc jak dzikie. Uczę je wyrażać radość słowami, śmiechem, bez wrzasków, klaskaniem, pocieraniem oczu i innymi nie przeszkadzającymi otoczeniu metodami. Jeszcze są głośne. Ale to mnie cieszy. Ta radość jest czysta i piękna. 
 
Moje dzieci nie muszą być ciche i  spokojne. Mają prawo pokrzyczeć, poganiać i wyszaleć się. Uczę je, gdzie i kiedy mogą robić to do woli, a gdzie należy zachowywać się inaczej. Czasem jeszcze o tym zapominają. Są dziećmi. Uczą się. Szanujmy to. 
Oczywiście jeśli komuś przeszkadzają reaguje. Zabieram w inne miejsce, tłumaczę, że ktoś ma inne granice. Szukam okoliczności, gdzie mogą się wyszaleć i wyhałasować. Być dziećmi.
 
Tu poczytacie jak pokazywać dzieciom granice.
 
 
Nie chcę mieć grzecznego dziecka. Chcę mieć dzieci, które szanują swoje i czudze granice, a także umieją odczuwać wszystkie emocje i rozmawiać o tym co czują. 
 
Jeśli chcecie możecie postawić mi wirtualną kawę! Tutaj:

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodaj komentarz