);
Jak stawiać dziecku granice
Jak rodzic rodzicowi

Jak stawiać dziecku granice?

Jak stawiać dziecku granice? To pytanie często pada na spotkaniach z ekspertami i forach dla rodziców. Fajnie, że tak wielu zapamiętało już, że to ważne. Jednak nadal właściwy sposób stanowi spory problem. Zasadniczo zdanie to jest samo w sobie błędne. Sami popatrzcie na obrazek powyżej! Granice już są i każdy ma własne. Część ustanowił sam, część w relacji z innymi wokół, część odziedziczył po przodkach, o część musiał ostro powalczyć. I nie mówię tu tylko o państwach! Każdy z nas jest takim „państwem” i nie ma co stawiać dziecku granic, trzeba je pokazać!

Po co i dlaczego stawiać dziecku granice?

Tak, będę jednak używać tego nie do końca prawidłowego zwrotu, bo tak pytają rodzice w sieci, a ja chcę, by tu dotarli. Wtedy być może rozjaśni im się trochę w głowie i odnajdą spokój.

Po co są granice? Ano po to, by wiedzieć co ktoś lubi, a czego nie. Co będzie zaakceptowane, a co uznane za zło. Jeśli nie mielibyśmy granic to każdy mógłby zrobić z nami co zechce. Dotykać, opluwać, bić, zabierać nasze rzeczy, cokolwiek. Bez sensu prawda? Dlatego też te granice mamy i przecież chcemy, by je szanowano. To pierwszy z powodów, by stawiać dziecku granice.

A teraz popatrzmy z punktu widzenia dziecka. Wszyscy mają swoje granice, uwarunkowane społecznie, kulturowo, instytucjonalnie, osobiście. Każdy chce, by je respektować. Czy dziecko jest w stanie samo się zorientować jakie one są? No jasne, że nie. A co się dzieje, gdy ono ich nie rozpoznaje? Przekracza je i doznaje przykrych konsekwencji.

Granice, a „bezstresowe wychowanie”

Benjamin Spock wydając w 1946 roku swoja książkę o jak je nazwał „bezstresowym wychowaniu” nie spodziewał się jakie, ta zasadniczo niefortunna nazwa dla całkiem sensownego sposobu postępowania, będzie miała koszmarne konsekwencje. Otóż wielu ludzi go nie zrozumiało. Ba, wielu zatrzymało się na nazwie, nie dochodząc o co w tym wszystkim chodzi. I tak zamiast sensownego wychowania, bez dokładania dziecku niepotrzebnego stresu (przemoc w każdej formie, wygórowane oczekiwania itd.) wielu rodziców zastosowało całkowity brak wychowania. Do dziś w wielu kręgach pokutuje przekonanie, że nie można stawiać dziecku granic, bo to skutkuje stresem i je krzywdzi. Nie ma większej bzdury!

No wyobraźcie sobie, że nikt nie mówi wam co jest dobre, a co złe. Żyjecie sobie w nieświadomości do tego 3-go, nawet 6-go roku życia. Wszystko wam wolno i dostajecie co chcecie. A potem idziecie do przedszkola i… Pani mówi, że „nie wolno”, wysyła do stolika za karę. Kolega nie chce się z wami bawić, bo nie zgadza się na wyrywanie mu zabawek. Koleżanka daje wam w łeb, bo ją popchnęliście. Nagle ponosicie konsekwencje przekraczania licznych granic, nie mając o tym pojęcia. Zaczynacie się bać robić cokolwiek. Bo, czy to aby można? Czy znów nie oberwiecie. Czujecie ten koszmarny stres? Tę narastającą frustrację? Strasznie mi żal takich biednych dzieci. Ich życie to horror już w wieku kilku lat. Horror zafundowany przez rodziców. Dlatego właśnie trzeba stawiać dziecku granice. One dają pewność, stałość i poczucie bezpieczeństwa.

To jak stawiać dziecku granice?

Jak najszybciej! Oczywiście na poziomie malucha. Dziecko do ukończenia 3 lat (czasem 2, 2,5, ale 3 to pewnik) zasadniczo nie rozumie związku przyczynowo-skutkowego, więc tłumaczenie mu, że czegoś nie można lub trzeba robić, bo…, nie ma sensu. W tym wieku pozostaje tylko jedno – wyjść z sytuacji, która prowokuje złe zachowanie. Czyli tutaj stawianie dziecku granic polega na odwracaniu uwagi. W praktyce np. gdy Aleks mnie gryzł odsuwałam go od siebie, na przykład udając, że chcę poprawić mu spodnie lub coś podnieść. Kiedy rzucał zabawkami po całym pokoju, stawiałam mu skrzynkę i mówiłam, że ma tam celować. Niby nic, żadna metoda, a przestał i gryźć i rzucać.

3 lata i w górę

W tym wieku rozmowa ma już sens. Ważne jednak, by traktować dziecko jak partnera, a nie podległego szeregowca. Komunikaty typu „nie wolno”, „przestań” , „zrób to” to stanowczo za mało. Dziecko musi dokładnie wiedzieć o co nam chodzi i dlaczego jest tak, a nie inaczej.

Bardzo dobrze jest stawiać dziecku granice tak, by wiedziało, że są to nasze indywidualne zasady i ktoś inny może mieć własne. Wówczas łatwiej przyjmą przedszkolne, czy szkolne ograniczenia, które mogę nie być zbieżne z naszym postrzeganiem danych sytuacji. Dlatego mówiąc do dzieci staram się zaczynać zdanie od „Ja”. To pomaga też opanować emocje w trudniejszych momentach. Sprawdźcie. Dużo trudniej jest wykrzyczeć ” Ja chcę, żebyś przestał tak robić” niż „Przestań”. Taka forma pokazuje też, że nawet jeśli są emocje to są nasze, a nie naszego dziecka. Łatwiej mu pojąć, że to nasze nerwy są przyczyną krzyku, a nie jego zachowanie. Bo to my mamy z tym zachowaniem problem, a nie maluch. To nasze granice naruszono.

Czy kary mają sens?

Próbowałam stawiania do kąta. Dlaczego? Bo na początku problemów było tyle, że nie byłam w stanie wytrzymać tego emocjonalnie. Do tego byłam z całą trójką sama. Nie mogłam odejść z jednym dzieckiem i pogadać, nie mogłam też wyjść i się uspokoić, bo to były maluszki. I wtedy to było mi potrzebne. Gdy posadziłam dziecko w bezpiecznym kąciku na schodach, mogłam stanąć kawałek dalej i wyoddychać się tak, by odzyskać jakąś cierpliwość. Natomiast nie miało to żadnego wpływu na zachowanie moich dzieci. Nawet jeśli i one uspokoiły się w tym kącie to za chwilę robiły to samo.

A gdy cierpliwośc traciłam i wrzeszczałam, to już była masakra. Sama sobie gotowałam taki los. Dzieci chłoną nasze emocje jak gąbka i oddają je ze zdwojoną siłą. Odradzam serdecznie, choć i mnie samej czasem nie udaje się utrzymać nerwów na wodzy. Jednak skutki takiego „soposobu”, by stawiać dziecku granice są opłakane.

Ignorowanie

Ignorowanie to zasadniczo nienajgorszy sposób. Jadnak zupełnie nie chodzi o to, by ignorować dziecko! Chodzi o ignorowanie niegroźnych, ale nieodpowiednich zachwań, które przekraczają nasze granice, ale zasadniczo są takim małym krzykiem o uwagę. Na przykład, gdy Zuzia robi sceny przy jedzeniu lub chodzi i mówi, że jestem głupia to wiem, że tak naprawdę chce, bym zwórciła na nią uwagę. I robię to, ale nie tak jak wielu. Nie mówię „Przestań bawić się jedzeniem, nie brudź, nie wolno tak mówić, wcale nie jestem głupia itp.” Pytam na przykład o pogodę, szkołę, koleżankę. Całkowicie ignoruję złe zachowanie.

Wielu krzyknie „Ale jak to! Tak nie można. Przecież nie nauczy się, że tak nie wolno!”. Zuzia doskonale wie, że to co robi nie jest ok. Wie, bo ja przy jedzeniu nie macham brudnym widelcem przed oczami innych i nie nazywam członków rodziny głupkami. Ignorując takie zachowanie daję jej jednozancznie sygnał, że jest ono niepotrzebne i jeśli chce mojej uwagi może po prostu mi o tym powiedzieć.

Poznanie przyczyn i nazwanie ich

Dzieci przekraczają granice z różnych przyczyn. Czasem po prostu sprawdzają co mogą, a co nie i w ten sposób uczą się świata. Jednak przyczyny mogą być też inne. Warto do nich dotrzeć, a jeśli je znamy to nazwać. Gdy zajmuję się jednym dzieckiem, a drugie dokazuje to wiem, że jest zazdrosne. Powiedzenie mu, że widzę, że też chce pobyć ze mną i dlatego broi i zapewnienie, że przyjdzie jego kolej często czyni cuda. Musimy też pamiętać, że za złym zachowaniem mogą też stać czynniki somatyczne. Dziecko zmęczone, głodne, odwodnione lub chore może być nieznośne i robić rzeczy, których normalnie nie zrobi. Co wtedy? Powiedzieć „widzę, że jesteś (i tu wstawic powód), ale nie chcę byś tak robił/a – jeśli to ważna kwestia. W drobnych – odpuścić. Ewentualnie utulić i powiedzieć, że widziecie jak dziecku trudno w tej sytuacji, ale ona minie.

Czasem złe zachowanie jest ogromnym wołaniem o pomoc. Jeśli się przedłuża warto zastanowić się, czy dziecko nie ma jakiegoś problemu. Może coś dzieje się w szkole? Albo w relacji z innymi członkami rodziny? Może dziecko czegoś w sobie nie akceptuje? Poznanie przyczyny jest wtedy kluczowe, choć wymaga delikatności i czasu.

Przede wszystkim przykład

Jeśli chcemy stawiać dziecku granice i widzieć, że są one respektowane to musimy sami szanować granice innych, w tym dziecka. Domowe reguły nie mogą nas nie dotyczyć. Jeśli nie krzyczymy to wszyscy. Nie jemy słodkiego w tygodniu, to i my rodzice. Nasze dzieci też mają prawo do swoich granic. Jeśli odmówią nam wejścia do ich pokoju lub zajżenia do ich zapisków powinniśmy to uszanować. Oczywiście warto potem porozmawiać o przyczynach i uświadomić dziecku jakie sekrety mieć można, a których lepiej nie. Jednak przekraczając granice dziecka dajemy zły przykład i na dodatek nadszarpujemy jego zaufanie. Nadrobić to ogromnie trudno!

A o tym, czy trzeba być konsekwentnym, by dobrze wychować dziecko poczytacie tutaj! https://niezkrwiazduszyiserca.pl/2018/11/jak-kochac-dziecko-i-pozostac-konsekwentnym.html

Jeśli lubicie oglądać zdjęcia to zapraszam na https://instagram.com/niezkrwiazduszyiserca

Jeden komentarz

Dodaj komentarz