);
adopcja co to znaczy
Adopcja oswojona

Adopcja co to znaczy? – pogromcy mitów

 
 
Adopcja co to takiego? Jeśli wpiszemy w google to hasło otrzymamy ogrom informacji! Często niestety fałszywych, czy choć nieco przekłamanych. Mitów dotyczących adopcji tyle co tych o ciąży, rodzicielstwie itp. Jako, że mam informacje „z pierwszej ręki”, a także drugie i trzeciej – od innych rodziców adopcyjnych i z ośrodka adopcyjnego, mogę, co nieco Wam wyjaśnić. Mam nadzieje, że mój wpis pomoże wszystkim, którzy myślą o adopcji, a boją się oraz poprawi podejście do rodzin i dzieci adopcyjnych w społeczeństwie.
 

W domu, na ulicy i w szkole też…

Nawet nauczyciele niestety, wiedząc o tym, że dane dziecko jest adoptowane, traktują je inaczej. Odczułam to w przypadku najstarszej córki, która poszła do szkoły zanim mieliśmy załatwione wszelkie formalności i nadal mówiła „mamo” do opiekunki z RDD. Spowodowało to konieczność poinformowania o tej sprawie nauczycielki. A ona, zapewne nieświadomie, mniej od niej wymagała. I niby wiedziała, że adopcja co najwyżej wpływała na jej emocje, ale nie możliwości. Asia miała opóźnienia rozwojowe, ale nie zaburzenia. Należało właśnie od niej wymagać. To stymuluje rozwój.  
 
Adopcja co może nie dziwi, wzbudza różne emocje. Gdy „myślimy emocjami” przekłamujemy rzeczywistość. Tak powstają mity. Spotkałam się wśród znajomych, w sieci i Wy podrzuciliście mi kilka z nich. Podzieliłam je na trzy grupy: dotyczące spraw formalnych, dzieci adoptowanych i relacji rodzinnych. Moje maluchy skutecznie pomagały mi je obalić! Zatem do dzieła! 
 

Kwestie formalne

Adopcja jest tylko dla bogatych, konieczny jest wielki dom, osobne pokoje dla dzieci itp.
 
Decydując się na posiadanie dziecka powinniśmy zawsze pomyśleć o kwestiach finansowych i lokalowych. Nie chcemy przecież, by nasze dzieci dorastały w ścisku i biedzie. Tak wiem, że różne rzeczy się przydarzają w życiu i czasem dzieci są, a warunków socjalnych brak. Adopcja, co prawda, to tylko jeden ze sposobów na założenie rodziny. Jednak ośrodki adopcyjne maja za zadanie znaleźć dzieciom rodzinę, która zaspokoi ich dotąd niezaspokojone potrzeby, w tym te podstawowe. Dlatego wymagany jest dochód, który to zapewni. Ale nie ma tu wielkich wymagań! Wystarczy minimum socjalne na osobę wliczając adoptowane dzieci (aktualną kwotę znajdziecie w sieci). Znam też sytuację, w której rodzice nie mieli takiego dochodu w „picie” z poprzedniego roku, a sąd i tak zezwolił im na adopcję, bo oświadczyli, że ich firma funkcjonuje obecnie lepiej i pieniążków im wystarczy. 
 
Co do kwestii lokalowych to trzeba mieć miejsce dla dziecka. Nie, nie musi to nawet być osobny pokój. Znam rodzinę, która adoptowała dziecko mając jednopokojowe mieszkanie. Kilkoro dzieci może absolutnie mieszkać w jednym pokoju, o ile będą tam mieli miejsce na łóżka, biurka, szafę i do zabawy. Fakt jest jeden – konieczne jest zameldowanie na stałe w Polsce. 
 
Formalności jest wiele, jest to bardzo trudne do zebrania i załatwienie.
 
Adopcja co jest faktem to proces dość długotrwały i z pewnym stopniem skomplikowania, ale bez przesady. Jeśli chcemy być rodzicami to do formalności musimy przywyknąć. Wiecie ile trzeba papierków wypełnić na początku roku szkolnego? Ogrom! W przypadku adopcji papiery są zwykle potrzebne dopiero do sądu, choć różne ośrodki mają swoje zasady.  Co i jak trzeba załatwić przeczytacie tutaj: https://niezkrwiazduszyiserca.pl/adopcja-dziecka-formalnosci-i-przebieg/
 
Czas oczekiwania jest bardzo długi. 
 
To zależy, co przez to rozumiecie. Wygląda to u nas tak, że od zgłoszenia się do ośrodka czeka się minimum rok na szkolenie. Ono samo trwa 3-4 m-ce i później starają się bardzo, by w ciągu roku od kwalifikacji zadzwonił TEN telefon. Ale jeśli ktoś (jak my) decyduje się na rodzeństwo lub starsze dziecko to ścieżka się skraca. My na szkolenie trafiliśmy 11 m-cy po zgłoszeniu, a dzieci poznaliśmy już w jego połowie. 
Faktycznie, jeśli ktoś chce adoptować niemowlę, tan czas może się wydłużyć. A powód jest taki, że rzadko są odbierane prawa rodzicielskie do tak małych dzieci, a i trwa to dość długo. Natomiast w RDD i RZ czeka sporo trochę starszych dzieci i rodzeństw. Z własnego doświadczenia mogę polecić właśnie adopcje rodzeństwa! 
Niestety ze względów politycznych czas oczekiwanie obecnie jest dłuższy niż wtedy, gdy my adoptowaliśmy dzieci. Jednak warto poczekać na swoje szczęście!
 
Adopcja ze wskazaniem
 
Obecnie to taka adopcja co „omija” ośrodek adopcyjny. Dawniej miała ona na celu umieszczenie dziecka bezpośrednio u przyszłych rodziców adopcyjnych w przypadku zrzeczenia się praw rodzicielskich przez biologicznych. Od 2016 roku została ona ograniczona do najbliższych krewnych dziecka i współmałżonka jego rodzica. Stało się tak oficjalnie w celu zapobieżeniu procederowi handlu dziećmi. Jednak z uwagi na to, że wcześniej była ona prowadzona przez ośrodki adopcyjne i zawsze decyzję podejmowa) przecież sąd rodzinny ten powód wydaje się dyzkusyjny. Obecne zasady nie oznaczają jednak, że jeśli np. przyjaciel z jakichś przyczyn nie może opiekować się swoimi dziećmi to nie możemy ich adoptować, ale musimy wówczas przejść szkolenie i otrzymać kwalifikację w ośrodku adopcyjnym. 
 
Adopcja zagraniczna
 
Krąży sporo plotek o tym jak polskie dzieci są sprzedawane do adopcji za granicę. Może gdzieś się taki przypadek wydarzył – jak i każde inne przestępstwo, ale zdecydowanie nie jest to reguła! Przede wszystkim obywatele polscy mają pierwszeństwo do adopcji polskich dzieci. Do adopcji zagranicznej kwalifikowane są te dzieci, którym nie udało się znaleźć rodziców w Polsce. Najczęściej są to dzieci chore, niepełnosprawne czy w jakiś inny sposób obciążone. Choć i tak coraz więcej polskich rodziców decyduje się na adopcję dzieci z FAS czy innymi zaburzeniami i fantastycznie potrafią wyprowadzić je na prostą. Natomiast rodzice ze Skandynawii czy kilku innych europejskich krajów są przygotowani nazwijmy to technicznie. Mają duże możliwości finansowe i dobrą infrastrukturę rehabilitacyjną. Zagraniczni kandydaci na rodziców również przechodzą szkolenie i są sprawdzani znacznie dokładniej niż „krajowi”. Taka adopcja co więcej jest dłuższy czas monitorowana. 
 

Dzieci

Dzieci można sobie wybrać albo wcale nie można wybrać, ani wieku, ani płci, ani stanu zdrowia. 
 
Adopcja co to to nie, nie jest koncertem życzeń! Nie, nie można pójść do domu dziecka i upatrzyć sobie tego „najładniejszego”. Przede wszystkim wiele dzieci w opiece zastępczej nie jest prawnie wolnych i nie mogą zostać adoptowane. A do tego to nie jest tak, że szuka się dziecka rodzicom. Szuka się rodziców dziecku! To jego potrzeby maja oni zaspokajać. Wiadomo oczywiście, że by rodzic był dobrym rodzicem, musi być szczęśliwy i akceptować malucha od początku. Dlatego też bierze się pod uwagę również jego potrzeby. Kandydaci na rodziców decydują o tym ile dzieci, w jakim wieku i jakiej płci są gotowi adoptować.
 
Oczywiście bywa, że pracownicy ośrodka namawiają do zmiany zdania, bo np. widzą, że dana para lekko poradzi sobie z rodzeństwem lub starsze dziecko byłoby dla nich odpowiedniejsze. Ale ostateczna decyzja należy do kandydatów. Są oni też pytani o gotowość adopcji dzieci ze zdiagnozowanymi lub podejrzewanymi zaburzeniami określonego rodzaju np. FAS, choroby przewlekłe, zaburzenia autystyczne itp.  Jeśli odpowiemy, że nie to dzieci z postawionymi rozpoznaniami czy podejrzeniem klinicznym nie będą brane pod uwagę w doborze. Oczywiście trzeba sobie zdawać sprawę, że u małych dzieci niczego nie da się potwierdzić, ani wykluczyć.
 
Nie wiadomo, z jakiej rodziny dziecko pochodzi. 
 
To akurat dokładnie wiadomo. Zazwyczaj to, co złe. A opiekunowie tymczasowi opowiedzą więcej, jeśli tylko będziemy słuchać. Większość dzieci do adopcji pochodzi z rodzin, gdzie dzieje się źle. Są odbierane, bo są zaniedbywane, bite, molestowane. Nie, nie trafiają do adopcji dzieci odbierane „z biedy”. Owszem zdarza się, że z powodu złych warunków bytowych dzieci trafiają do RZ lub RDD, ale o ile rodzice się nimi interesują, nigdy nie są przekazywane do adopcji! Kochający rodzice mogę je odwiedzać, praktycznie bez ograniczeń i wracają one do domu jak tylko rodzina stanie na nogi. Niestety takie przypadki to rzadkość.
Nasze dzieci zaznały wszystkiego, co wymieniłam na początku tego akapitu. Był też alkohol, pewnie i w ciąży. I te informacje otrzymaliśmy zanim zdecydowaliśmy się poznać nasze dzieci. Adopcja co prawda była dla nich tym co najlepsze, ale nie było tajemnic. Nasi prowadzący wiedzieli, że tylko na prawdzie można budować rodzinne szczęście.  
 
„Złe” geny
 
Powszechnie uważa się, że złe zachowania i charakter są całkowicie zależne od genów. Badania naukowe przeczą temu, ale kto by w nie wierzył. Osobowość człowieka kształtuje się we wczesnym dzieciństwie, a nie w DNA. Trzeba też zwrócić uwagę na fakt, że dzieci odrzucone najczęściej mają znaczne opóźnienia rozwojowe wynikające z zaniedbań w domu biologicznych. Powoduje to wydłużenie czasu, w którym kształtuje się osobowość. Znacznie później dzieci te spotykają się z nasiloną interakcją z dorosłymi i dopiero wtedy ten wpływ oddziaływuje na ich psychikę. Wcześniej relacja opiera się zwykle na zaniedbaniu (czyli pozostawieniu samemu sobie) i przemocy. 
 
To właśnie nasz przykład i wychowanie mają największy wpływ na ich późniejsze zachowania. Oczywiście to, co przeszły nie jest bez wpływu na ich dalsze życie i nasza w tym głowa, by pomóc im poradzić sobie z przeszłością. Ale geny nie maja tu nic do rzeczy. Owszem determinują pewne cechy zewnętrzne i pośrednio tendencje czy podatność na różne czynniki środowiskowe. Jednak nie definiują ostatecznych cech charakteru, czy nawet wyglądu! Dzieci adoptowane nawet fizycznie upodobniają się do swoich rodziców. Tak jest w naszym przypadku – połowa ludzi nie chce wierzyć, że to nie nasze biologiczne maluchy. 
 
Choroby i nałogi
Owszem dziedziczyć można tendencje do chorób psychicznych (np. schizofrenii) i jeśli mamy taką informację warto obserwować czujniej nasza pociechę, by na czas zareagować. Nie dziedziczy się natomiast dosłownie takich chorób. Tylko niewielka część osób obciążonych genetycznie zachoruje. Dziedziczenie tendencji jest, bowiem wielogenowe. 
 
Dziedziczy się tez skłonności do nałogów, w tym alkoholizmu. Geny do tego usposabiające posiada ok. 30%  ludzi. Oznacza to, że prawie, co 3 z nas je ma. Nie sadzę, by istniała jakaś rodzina, w której w kilku ostatnich pokoleniach nikt nie miał problemów z alkoholem. Do tego 30% Polaków regularnie się upija. A mimo wszystko tylko maksymalnie u 3% dorosłych stwierdza się alkoholizm. Z czego to wynika? Ano z tego, ze reszta posiadaczy w/w genów po prostu rzadko pije alkohol i się nie uzależnia. Dlatego ważne jest, by dać dzieciom dobry przykład w tej kwestii, a ze starszymi rozmawiać o możliwych zagrożeniach. 
 
Dzieci do adopcji mają zaburzenia, których nie da się naprawić. 
 
No to moje dzieci są genialnym przykładem, by podważyć ten mit! No to po kolei: 
Asia
W momencie adopcji owszem dzięki ogromie miłości, jaki dostała w RDD nadrobiła już wiele problemów emocjonalnych, ale nadal borykała się z bardzo niskim poczuciem własnej wartości i wyuczona bezradnością. Nic nie chciała robić sama i na wszelkie wyzwania reagowała lękiem. 
 
Dzisiaj jest uśmiechnięta, towarzyska, całkowicie samodzielna, występuje  bez tremy w licznych przedstawieniach szkolnego koła teatralnego. Nauczyła się jeździć na rowerze, rolkach i łyżwach. Pięknie czyta i ma świetną pamięć.  Owszem czasem jeszcze zdarza jej się schować pod stół, czy popłakać, gdy zadanie wydaje jej się za trudne, ale kilka przysiadów czy kółko biegiem wokół pokoju ją resetuje i nagle wszystko staje się łatwiejsze. 
 
Zuzia
 
Ta sprytna i inteligentka 3 latka kompletnie nie potrafiła panować nad emocjami. Gdy coś nie było tak jak chciała wpadała w dziką złość, krzyczała i naśmiewała się z nas, by zaraz potem wpadać w szał, niszczyć rzucać i bić. Gdy przerywaliśmy jej atak agresji izolując ją od innych dzieci i osłaniając się tak, by nie mogła zrobić nam krzywdy, jej ataki przeradzały się w autoagresję. Robiła wszystko po to, by dostać uwagę! Wyglądało to przerażająco, a sposób był prosty. Dać jej uwagę, gdy jest spokojna. Gdy nie jest, zaakceptować te emocje, zapewnić o miłości i przeczekać, a potem nauczyć jak sobie z tym radzić.
 
Dziś Zuzia, gdy jest zła tupie (ale w dywan, by nie było za głośno) lub boksuje w poduszkę. Jeśli może mówi o tym, że jest zła. I bardzo szybko wraca do normy! A tu jeszcze ciekawostka – w badaniach w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w wieku 6 lat wyszło, że poziom jej inteligencji wrodzonej jest przeciętny, ale nabytej bardzo wysoki – umieszczając ją całościowo na granicy wysokiej/bardzo wysokiej inteligencji!
Ali
To już najbardziej obrazowy przykład. Gdy z nami zamieszkał miał 1,5 roku. Nie mówił, ba on nawet nie wydawał dźwięków. Nie bardzo chciał nawiązywać z nami kontakt wzrokowy. Potrafił się bawić tylko na 2 sposoby – albo rzucać przedmiotami, albo kręcić kołami pojazdów. Nie chciał jeść stałych pokarmów. Jego poziom umysłowy nie przekraczał wówczas 2 miesięcy życia i wielu podejrzewało go o nasilone zaburzenia ze spektrum autyzmu, 
 
W ciągu 1,5 roku nadrobił wszystko, a potem poszedł do przodu. Chłonie wiedzę jak gąbka! Je wszystko! W zasadzenie nie ma produktu, którego by nie zjadł. Bawiąc się tworzy rozbudowane historie i dialogi, łącząc razem wiele sytuacji z bajek, filmów i książek, zawsze dodając coś od siebie. 
 
Zaburzenia
Oczywiście istnieje możliwość adopcji dziecka z zaburzeniami wymagającymi terapii i ograniczającymi rozwój. Tak samo jak można urodzić dziecko, które te zaburzenia mieć będzie. Adopcja co prawda podnosi ryzyko, że nasz maluch będzie je mieć, a to z racji częstego łagodnie rzecz ujmują „złego prowadzenia się” biologicznych. Jednak nawet wtedy ciężką pracą i leczeniem możemy zdziałać naprawdę bardzo wiele. Znam rodziców, którzy adoptowali dziecko z FAS i również osiągnęli genialne rezultaty. Dziś nikt nie chce wierzyć w jego rozpoznanie. Objawia się ono tylko tym, że ma z matmy tróje i jednego kolegę zamiast gromadki. 
 
Jeśli będziemy pracować nad naszymi dziećmi osiągniemy bardzo dużo, a przede wszystkim to, co najważniejsze – wychowanym szczęśliwych i samodzielnych ludzi. Wierzę w to!
 

Rodzice/rodzina – adopcja co zmienia?

Ośrodek adopcyjny i sąd wchodzi z butami w nasze życie, odpytuje rodzinę i znajomych.
 
Pracownicy ośrodka adopcyjnego muszą nas dobrze poznać po to, by znaleźć dziecko, dla którego będziemy najlepszymi rodzicami. Ale to od nas zależy na ile się przed nimi otworzymy. Nikt nie zmusi nas do udzielenia odpowiedzi na pytania, na które nie będziemy chcieli odpowiedzieć. Owszem są 2 spotkania w domu, ale to my pokazujemy, co pokazać chcemy. Rozmawiamy o naszej rodzinie i przeszłości, ale nikt nie zadaje kłopotliwych pytań i nie sprawdza, czy odpowiadamy szczerze. Wypełnia się też „księgi życia” – takie zadania domowe, gdzie jest dużo różnych pytań i zadań do wykonania, ale o treści decydujemy sami. Na spotkaniu o małżeństwie pada pytanie o problemy, ale można powiedzieć, że nie ma nic poważnego. Wszystkie te spotkania i pytania są po to, by nam pomóc. Często po długim leczeniu niepłodności stosunki w małżeństwie nie są najlepsze, a przecież dzieci potrzebują pełnej rodziny i dlatego te sprawy trzeba rozwiązać przed adopcją.
 
Nikt nie wypytuje rodziny, nie chodzi po sąsiadach. Owszem podaje się kontakt do 2 przyjaciół – sami ich wybieramy – ale to tylko w przypadku, gdyby psycholog miał jakiś problem z nami i potrzebował wsparcia, by nam pomóc. Nikt nie chce tu źle dla potencjalnych rodziców. Wręcz przeciwnie! 
 
Trzeba się spotykać z biologicznymi
 
Tak jest w USA, nie u nas. W Polsce adopcja jest tajna. Biologiczni nie mogą uzyskać żadnych informacji o dziecku od momentu, gdy pojawiają się potencjalni rodzice adopcyjni. Gdy rozpocznie się adopcja co więcej nie mogą tez już widywać dzieci. Choć w większości przypadków od dawna się nimi nie interesują. Dzieci mogą uzyskać informacje o biologicznych w sądzie, gdy skończą 18 lat. W momencie adopcji otrzymują nowe nazwiska, jeśli chcemy to imiona i nowe nr pesel. Dostają całkiem nowe akty urodzenia, gdzie rodzice adopcyjni są wpisani, jako rodzice, a pozostaje jedynie data i miejsce urodzenia. 
 
Rodzice adopcyjni otrzymują pieniądze za opiekę nad dziećmi
 
Dotacja obowiązuje w pieczy zastępczej. Adopcja to pełne rodzicielstwo. I tak jak rodzice biologiczni, adopcyjni mogą liczyć na ulgę podatkową, macierzyński (w przypadku dzieci młodszych niż 7 lat), 500+ itp. Jako rodzice sami odpowiadają za utrzymanie swoich dzieci. 
 
Adopcja co? – to ostateczność
 
Niepłodność dotyczy 20% par, a tylko nieliczni decydują się na adopcję. Dzieci adoptują też osoby posiadające dzieci biologiczne. Owszem są pary, które decydują się adoptować dziecko po długim leczeniu niepłodność i traktują to, jako ostateczność, ale jest ich mało. Taką decyzję podejmują zwykle ludzie, którzy biorą tę drogę pod uwagę od początku. Tak też było u nas. Osobiście nie chciałam nawet podejmować leczenia metoda IVF i zdecydowałam się na 3 próby, tylko na prośbę męża, który chciał jeszcze tego spróbować. Prawdopodobnie, przy znacznie dłuższej terapii i stosowaniu sporej ilości leków w końcu, by się nam udało. Adoptowaliśmy dzieci mając po 33 lata, więc teoretycznie był jeszcze czas. Ale my chcieliśmy być rodzicami! Chcieliśmy podzielić się sobą, naszą miłością. Adopcja to droga, może plan B, ale nie ostateczność. Adopcja to cud. Nagle okazuje się, że twoje dzieci są już na świecie i tylko musicie się odnaleźć! 
 
A tu zamówicie moje bajki zainspirowane problemami dzieci adoptowanych i tych wychowywanych przez rodziców biologicznych:

7 komentarzy

  • Agnieszka

    My mieliśmy trójkę jak zostaliśmy rodziną zaprzyjaźniona dla 13sto latki. Przyjeżdżała na początku co miesiąc i na wszystkie święta i wakacje. Teraz ma już swoją rodzinę, a my jesteśmy młodymi dziadkami :). Cały czas staramy się być dla niej wsparciem, a ona wie, że może na nas zawsze liczyć. Nasze biologiczne dzieci mają po prostu starsza siostrę, a my czwórkę dzieci, mimo że nasza najstarsza córka ni została formalnie przysposobiona.

  • Kaś

    W naszym ośrodku nikt o to nie pytał. Nie miało to kompletnie znaczenia. Z resztą była też para, która miała biologiczne dziecko i adoptowała jeszcze dwoje. Podobnie były osoby samotne, które adoptowały dzieci. Nie ma żadnych przepisów, które by nakazywały próby posiadania własnych dzieci.

  • joanna

    A orientujesz się może, Droga Autorko, jak sprawa wygląda gdy ktoś chce mieć tylko dzieci adoptowane? Nie jest bezpłodny, nie ma wiec historii leczenia tej bezpłodności,a le świadomie podejmuje decyzję ze nie chce mieć dzieci biologicznych?
    Bo we wszystkich źródłach, które czytam jest informacja ze historia leczenia bezpłodnosci jest wymagana.

  • Kasia

    A jak jest z adopcją, gdy ma sie swoje dzieci, ma sie ich dużo, a czujemy, ze mozemy dac cos jeszcze komus, kto mial w zyciu pod gorke? To jest mozliwe, znasz takie rodziny?
    My mamy czworke dzieci i po 30, 33 lata. Mysle, ze za kilka lat bedziemy dysponowac przestrzenia i srodkami, by nasza rodzina powiekszyla sie jeszcze o 2-3 dzieci. Myslisz, ze bedzie mozliwa adopcja? Czy to w ogole ma sens? Czy sa gdzies dzieci, ktore na takich rodzicow czekaja?

Dodaj komentarz