);
Jak rodzic rodzicowi

Jak reagować na przemoc wobec dzieci?

Gdy ktoś bije dorosłego to w zasadzie wiemy co robić – dzwonić na policję! Przyjedzie i delikwenta zgarnie. Owszem, jeszcze sporo ludzi odwraca niestety wzrok, ale jeśli zapytalibyśmy społeczeństwo co robić, wszyscy by wiedzieli.
A co z dziećmi? Co robić, gdy widzimy rodzica/opiekuna zamierzającego się na malucha? Jeśli jest bardzo agresywny i leje „gdzie popadnie” to i owszem dzwonimy, bo mamy pewność, że policja zareaguje, a agresor znajdzie się daleko od dziecka, przynajmniej na jakiś czas. 
Problem w tym, że nie tylko agresja zagrażająca zdrowi i życiu dziecka jest dla niego szkodliwa. Tylko, że nasze (nie tylko polskie, ale u nas jest nadal kiepsko) społeczeństwo ubzdurało sobie, że klapsy, szarpanie za rękę, potrząsanie, „pilocik” w tył głowy czy ciąganie za ucho to nie przemoc, a metody wychowawcze.. Czy jeśli zgłosimy takie postępowanie na policję to przyjedzie? Raczej niechętnie, o ile w ogóle. A nawet jak się pojawi to co zrobi? Pouczy. Czyli „wkurzy” potencjalnego agresora jeszcze bardziej. Będzie on zły na dzieciaka, „co to zaczął”, na nas i na policję. Ale tylko na dziecku będzie się mógł wyżyć w domowych pieleszach… 
No i jest jeszcze przemoc psychiczna, na której zgłoszenie raczej nikt nie zareaguje. A wokół słyszymy często przecież „Ale ty jesteś głupi”, „Ty debilu”, „Do niczego się nie nadajesz”, „Skaranie boskie z tym bachorem” i wiele innych niszczących skutecznie poczucie własnej wartości inwektyw.. 
I co wtedy? 
Jak zareagować, ale tak, by nie skończyło się to źle? Co zrobić, by dziecko było potem w domu bezpieczne? Nie jest to łatwe. 
Niedawno krążył w sieci wpis dwóch panów, którzy zareagowali na agresję słowną i fizyczną rodziców wobec malucha w centrum handlowym. Chwała im za to, że nie odwrócili głowy. Tylko, czy zastraszanie ojca da dobry efekt? Obawiam się, że niekoniecznie. 
Nie wiem, czy znam receptę na takie sytuacje. Ale napiszę Wam o dwóch, które sama przeżyłam i sądzę, że zakończyłam z dobrym rezultatem. Jedna dotyczy przemocy fizycznej – próby dania solidnego klapsa przez wściekłego kilkulatkowi. A druga szarpania i wyzwisk ze strony matki wobec kilkuletniej dziewczynki. A było to tak:
Plac zabaw w parku obok przedszkola Aleksa. Idę od auta, by go odebrać. Z naprzeciwka biednie 3-4 latek i nagle przewraca się prosto w błoto. Ma brudne spodnie i bluzę, ręce i nawet twarz. Za nim leci rozjuszony ojciec wrzeszcząc „Co ty wyprawiasz! Mówiłem ci, żebyś szedł spokojnie. Jak ty wyglądasz?” Docierając co małego, który ledwo pozbierał się z ziemi unosi rękę w celu wymierzenia „sprawiedliwości”..  Widzę, że dziecko odwraca się tyłem do niego, ręce kładzie na pupie i zaciska oczy. Miałam do dzieciaka 2 kroki, ojciec 4. Skoczyłam szybko pomiędzy nich, nie bacząc na to, że błoto obryzgało mi spodnie. Ojciec gwałtownie się zatrzymał i na ułamek sekundy zastygł z wyrazem osłupienia na twarzy i nadal uniesioną ręką. Wykorzystałam moment i szybko powiedziałam: „Widzę, że jest pan bardzo zły i zdenerwowany z powodu wypadku pana syna. Rozumiem to, też mam małe dzieci.” Opuścił rękę i wzrok, coś wyburczał niezrozumiale pod nosem (może i przekleństwo) i próbował mnie minąć. Na szczęści rozmiar mam słuszny i nie było to łatwe;). Gadałam więc dalej! „Też czasem nie mogę z nimi wytrzymać i mam ochotę im przylać, ale tak jak pan bardzo je kocham i dlatego jakoś się powstrzymuje.” Spojrzał na mnie i zobaczyłam, że się zawstydził! Zrozumiałam, że to nie jest zły człowiek, a po prostu zagubiony i sfrustrowany! Zdziwilibyście się jakie to częste. Większość rodziców wcale nie chce być agresywna.. ale nie umieją inaczej. Wówczas zaproponowałam: „Mam tu w aucie mokre chusteczki, pomogę panu i razem trochę wyczyścimy synka. Nie nabrudzi w samochodzie, a potem w domu, przecież będzie można go po prostu przebrać.” Facet podziękował i zabraliśmy się do czyszczenia malucha. Po kilku chwilach na twarz ojca wstąpił spokój. Mały zobaczył to od razu i wtulił się w niego twarzą. Ojciec nie bacząc na swoją bluzę wziął go na ręce i zabrał do swojego wozu. Gdy otwierał drzwi spojrzał na mnie i w tym spojrzeniu było więcej wdzięczności niż w jakichkolwiek słowach.
Co mogło pójść nie tak? Mogłam zostać zwyzywana od najgorszych. Ale co z tego? Wywaliłby może na mnie swoje złe emocje i dał spokój dziecku. Mógł też mnie uderzyć. Wówczas wezwałabym policję. 
Druga sytuacja. Inny plac zabaw. Siedzę na ławce, a dzieci się bawią. Obok matka próbuje zabrać ok. 4 latkę do domu, a mała kładzie się na ziemi. Matka wrzeszczy: „Choć durna gówniaro! Muszę obiad zrobić. Dlaczego jesteś taka głupia i nic nie rozumiesz?” przy tym szarpie dziewczynkę za rękę. Mała płacze i przez łzy wrzeszczy, że chce zostać. Jakiś starszy pan mówi: „Niech jej pani tak nie szarpie, to boli.” W odpowiedzi słyszy: „Odpie…. się stary ch…” No ładnie. Co robić z takim zachowaniem? Taki mi pomysł przyszedł do głowy. Wstałam i podeszłam do walczącej pary tak jakby się bawiły. I mówię do małej: „Jaka śliczna dziewczynka! Takie masz cudne włoski! I oczy!”. Matka coś ględzi, może i wyzywa, ale nie zwracam na nią uwagi, tak jakbym była głucha. „A kto ci kupił taką śliczną sukienkę? Mamusia? To ta mamusia musi cię bardzo kochać, skoro kupuje ci takie ładne ubranka i zabiera na plac zabaw.” Znacie to? Zwykle robią to starsze panie lub panowie i okropnie mnie takie gadanie wkurza! Na to też liczę i widzę efekt;). Matka jest zła na mnie i chce zrobić wszystko, by się odczepiła. Widzi już, że nie słucham lub nie słyszę co mówi, więc szuka innej drogi. Mała w tym czasie się uspokoiła. Matka już nie szarpie, bo jakoś ciężko komuś obcemu przed nosem. Odwracam się do niej i z szerokim uśmiechem mówię: „Ma panie cudowna córeczkę, całkiem jak jej mamusia!” No i jak na to powiedzieć coś niemiłego? Kobieta mamra pod nosem dziękuję i mówi, że muszą już iść, bo obiad.. Mówię więc, że już nie przeszkadzam i zwracam się do małej: „Idź ładnie do domku, a mama zrobi ci pyszny obiadek! Jak tu znów przyjdziesz to mi opowiesz co było! Ok?” Mała wstaje uśmiechnięta, kiwa głową i odchodzi bez problemu z matką. 
Owszem oberwałam kilkoma inwektywami, ale nie odpowiedziałam na nie. Gdyby kobieta stała się bardziej agresywna wobec dziecka, stałam tak, że mogłam je zasłonić. Tak się nie stało, bo zobaczyła, że mała się uspokaja. W głębi serca wiedziała, że to co ja robię ma sens. Choć pewnie wszystkim znajomym opowiadała potem o „durnej babie” z placu zabaw. I niech sobie gada, jeśli dzięki temu rozładowuje negatywne emocje.  
Jak widzicie każda sytuacja jest inna, ale łączą je pewne cechy. Przede wszystkim mówimy o ludziach, którzy nie są sadystami i reagują agresywnie, bo nikt nie nauczył ich radzić sobie ze swoimi złymi emocjami. Niestety w przeszłości wychowanie, było jakie było i takich ludzi jest dość sporo. Ale to właśnie im możemy pomóc. Zasiać ziarenko, które zakiełkuje. Powstrzymać zło. Jeśli są w środku źli, nie opanujemy ich i konieczne będzie wezwanie policji lub zgłoszenie sprawy do Centrum Pomocy Rodzinie. Ale wielu pomóc możemy. 
Jaka powinna być nasza reakcja? Po pierwsze ochrona dziecka – ustawienie ciała tak, by stać na drodze ewentualnego uderzenia. Nawet, gdy ono już padło, chroniąc dziecko przed ew. następnym ciosem pokazujemy brak akceptacji dla takiego zachowania. 
Po drugie musimy zachować spokój i zwracać się do rodzica/opiekuna z szacunkiem. Inaczej narażamy dziecko na lanie w domu…  Warto nazwać emocje rodzica i okazać zrozumienie. Czyli w zasadzie potraktować go jak „rozwydrzone” dziecko, ale używając dorosłej formy. To często pomaga, bo wielu z tych ludzi nigdy nie usłyszało takich słów, a bardzo ich potrzebują. 
Jeśli z daleka widać, że o nić porozumienia będzie trudno, warto postarać się odwrócić uwagę (patrz „rozwydrzony” malec). Jest duża szansa, że nasze działanie uspokoją rodzica i dziecko, co ułatwi załagodzenie sytuacji. 
Czego nie robić? Nie wolno samemu być agresywnym, bo efekt będzie odwrotny. Nasz krzyk, łapanie za rękę i zastraszanie wzbudzi furię, która odbije się prędzej, czy później na dziecku. Nie należy przejmować się sposobem w jaki zwraca się do nas agresor. Nawet jeśli wrzeszczy i sypie inwektywami to tylko on wygląda idiotycznie, gdy my stoimy spokojnie z łagodnym i zatroskanym wyrazem twarzy.. Nawet, gdy widzą to nasze dzieci to jest to dla nich wspaniała lekcja, jak radzić sobie z takimi zrachowaniami i nie przejmować się tym co ktoś mówi w złości. 
Ważne jest też nasze bezpieczeństwo. Jeśli reakcja agresora jest zbyt intensywna i obawiamy się, że zrobi nam krzywdę odejdźmy. Małe jest prawdopodobieństwo, że uderzy dziecko zaraz po naszej interwencji. Mamy więc czas zgłosić sprawę odpowiednim służbom. 
Nie jesteśmy w stanie pomóc każdemu dziecku. I to jest smutna prawda. Ale jeśli coraz więcej z nas będzie działać w obliczu przemocy, wobec dzieci to w końcu wspólnie osiągniemy cel! A więc do dzieła!  

8 komentarzy

Dodaj komentarz