);
Jak rodzic rodzicowi

Co nam dał „Dziennik samokontroli zdrowia „?

 
 
Dziennik samokontroli zdrowia to mój pomysł na uczenie dzieci zdrowego stylu życia. Od najmłodszych lat staramy się jako rodzice, by dieta naszych dzieci była jak najlepsza. Uczymy je zdrowych nawyków żywieniowych, organizujemy zajęcia ruchowe. Naszym celem jest nie tylko ich rozwój, ale niejako wdrukowanie w nie zasad prawidłowego stylu życia. Około 10-12 roku życia tracimy jednak częściowo kontrolę nad ich wyborami żywieniowymi. Uznałam więc, że warto wcześniej przenieść na dzieci nieco odpowiedzialności za ich własne zdrowie i zobaczyć jak się sprawdzą. Stworzyłam więc „Dziennik samokontroli zdrowia”.
 

„Dziennik samokontroli zdrowia” – o co chodzi?

Bazując na zaleceniach naukowych i najnowszej piramidzie zdrowia stworzyłam dzienniczek, w którym dzieci zaznaczają, które z zapisanych rodzajów produktów zjadły danego dnia. Dodatkowo jest tam ruch – 4×15 minut – czyli zalecane minimum dla dzieci, woda – 6 kubków (po 200ml) oraz odpowiednia ilość snu (10-11h). Dzienniczek przygotowałam dla dzieci w wieku ok. 6-12 lat. Młodsze prawdopodobnie jeszcze go nie ogarną, a dla starszych należy nieco zmodyfikować ilości porcji. Ważne jest to, że to dziecko samo zaznacza kratki i samo widzi, co było ok, a co nie. My możemy zapytać je o zdanie, ale broń Boże nie oceniajmy! Niech to ono powie: „Dziś zjadłem za mało owoców”, a nie my! My jesteśmy oczywiście od tego, by przypominać od tych korzystnych składnikach, ale kontrolę przekazujemy dziecku. 
 

„Dziennik samokontroli zdrowie” – co to dało moim dzieciom?

Jak wiecie moje dzieci odżywiają się całkiem dobrze. Na zdjęciu u góry widzicie wybór Zuzy na śniadanie w hotelu. No raczej nie można narzekać. Mimo wszystko nie zawsze idzie gładko. Największym problemem jest u nas niejedzenie i niepicie w szkole. Dzieci spędzają tam sporo czasu i powinny regularnie jeść. Mają w kanapnikach wszystko czego im trzeba i do tego duży bidon z wodą. Mało jest jednak dni, w które wszystko zjedzą i wypija. W 2/3 przypadków zjedzone i wypite jest bardzo niewiele. Owszem nadrabiają to po powrocie do domu, ale z zalecanych 5 posiłków robi się 3 i to w niezdrowym rozkładzie 7-16-18… I w tej kwestii „Dziennik samokontroli zdrowia” działa świetnie! Odkąd dzieci go mają sytuacja bardzo się poprawiła. Przede wszystkim znika woda, a to najważniejsze. Z jedzeniem bywa różnie, ale i tu jest lepiej. Poprzednio w 4/5 dni w tygodniu, któreś wracało z pełnym kanapnikiem. Teraz zdarza się to 1-2x! 
 
Asia nie przepada za nabiałem. Lubi mleko i 1 typ jogurtu. Poza tym robi problemy. Ale odkąd zobaczyła, że powinna jeść 3 porcje nabiału dziennie i tylko 1 z nich to mleko zrobiła postępy. Zaczęła jeść serki topione i żółty. Dla mnie to duży sukces! 
 
Koleżanki moich córek podglądały ich dzienniki (jeszcze nabazgrane ręcznie) i wyobraźcie sobie, że je odrysowywały i zaczynały też zaznaczać swoje zdrowe posiłki. Czyż to nie fajny efekt? 
 
Dzienniki moich dzieci składają się z kolorowych tabel, każdej na cały tydzień. Na drugiej stronie tabeli jest instrukcja dotycząca tego czym porcja, ile potrzeba snu itp. to naprawdę działa! A teraz wy możecie otrzymać mój dziennik w formacie pdf wraz pierwszym wrześniowym mailem mojego newslettera! Zapiszcie już dziś i nie zapomnijcie kliknąć maila potwierdzającego wasz adres.

 
 

3 komentarze

Dodaj komentarz