);
Adopcja oswojona

Mama adopcyjna – zwykła mama!

Mama adopcyjna jest prawdziwą matką. To powinno być oczywiste. A jednak zdarzyło mi się zostać zapytaną, czy serio jestem taka szczęśliwa z moimi dziećmi i czy nie żałuję, że nie jestem ich prawdziwą mamą. Pytanie mnie bardzo zaskoczyło, oczywiście odpisałam, że w ogóle nie wiem w czym problem. To moje dzieci i już.Teraz wiem, że to była zła odpowiedź.
Były też słowa, że to cudownie, że potrafią być taką matką. Określenia, że jestem odważna i wspaniała, że chciałam dać obcym dzieciom dom.
Te słowa nigdy mnie nie bolały, bo wiedziałam, że wypowiadający je mieli dobre intencje. Każdemu z nich wydawało się, że tak to właśnie wygląda. Ale to nie jest prawda!
Prawda jest taka, że:

Mama adopcyjna to najprawdziwszą matką swoich najprawdziwszych dzieci!

Bo kto to jest mama? Czy serio to osoba, która owszem nosiła dziecko pod sercem i je urodziła, ale nic więcej nie miała z nim wspólnego? Dlaczego więzy krwi miałby znaczyć więcej niż miłość? Nie!
Mama to ktoś, kto jest na pewno. Ktoś kto zawsze kocha, nawet jak się nabroi. Mama to ktoś taki, kto nawet, jak jest zły to i tak potem przytula. Taka jest prawia każda matka adopcyjna. Biologiczna najczęściej też. Ale nie zawsze. Zapytajcie dzieci! Dzisiaj z resztą sporo krąży artykułów na ten temat. Dzieci wiedzą najlepiej!
Po co jest mama?
Moje dzieci powiedziały, że mama jest po to, żeby przytulić i być. Dopytałam, czy nie jest czasem po to, by zrobić obiad albo przypilnować ich przy nauce itp. Najmłodszy powiedział, że mama może robić wszystko, a musi tylko być przy nim.
Dlatego ja mama adopcyjna, jestem prawdziwą mamą moich dzieci. Kocham je najbardziej na świecie, jestem dla nich, przytulam nawet kiedy jestem zła i myślę o nich nawet, gdy nie jestem tuż obok.
Mama adopcyjna – nie z krwi, a z duszy i serca…
Nie urodziłam moich dzieci, ale tylko dlatego, że nie mogłam. Urodził je ktoś inny. Ktoś, kto nie umiał być mamą. Jestem tej osobie wdzięczna, że dała im życie. Nie mogę jednak być wdzięczna za to co działo się potem. Przmoc, głód, zaniedbanie, zimno, molestowanie. To nie powinno spotkać żadnego dziecka. Żadna matka na to nie pozowoli. Dlatego to ja jestem prawdziwą mamą, bo mnie to potem obchodzi i to bardzo!
Dzień Matki – moje święto
Dzień matki jest więc też moim świętem. Obchodzę je co roku z wielką radością. Moje dzieci przywitają mnie znóe z laurkami i piosenkami. Będę zawsze ich mamą, nawet jeśli kiedyś, gdy dorosną zechcą znaleźć tamtą kobietę i spojrzeć jej w oczy.  To ja będę tą, która będzie wówczas trzymać je za rękę. Będę obok i zawsze z nimi, dopóty Bóg nie zdecyduje inaczej…
A Wam wszystkim mamom-czytelniczkom życzę z okazji Dnia Matki serca pełnego radości i szczęścia. Macie w domu najprawdziwszy skarb i wy dla niego tez skarbem jesteście!
A jaka jest moja matczyna miłośc poczytacie tutaj: Matczyna miłość
Więcej kadrów z naszej codzienności i niecodzienności znajdziecie na https://instagram.com/niezkrwiazduszyiserca

5 komentarzy

Dodaj komentarz